środa, 27 marca 2019

Przegląd dramowy #5

Znowu zaczęłam oglądać dramy! Ostatnio moja przygoda z odkrywaniem nowych koreańskich seriali była bardzo nierówna, teraz przytrafił mi się nawet mały kryzys i od zakończenia Encounter pod koniec stycznia nie obejrzałam żadnej dramy aż do początku marca i jest to chyba moja najdłuższa przerwa od koreańskich produkcji, odkąd w ogóle zaczęłam je oglądać na początku 2017 roku. Teraz jednak znowu dość regularnie oglądam kolejne odcinki i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać tę tendencję. Mimo różnych zawirowań udało mi się obejrzeć aż osiem dram na przestrzeni stycznia, lutego i marca. 


Romantic Doctor Teacher Kim
★★★★★★★☆☆

Opis: Kim Sa Bu był niegdyś topowym chirurgiem w jednym z największych szpitali w Seulu. Pewnego dnia rezygnuje nieoczekiwanie ze swojej pracy i zostaje lekarzem w małym, słabo wyposażonym szpitalu w niewielkiej miejscowości. Kang Dong Joo desperacko pragnie osiągnąć sukces, dlatego nie zważając na swoje zasady, leczy pacjenta VIP, a po jego śmierci zostaje obarczony winą i zesłany do tego samego szpitala, w którym pracuje Kim Sa Bu, a także Yoon Seo Jeong, pełna pasji lekarka ostrego dyżuru, którą prześladuje błąd z przeszłości. 

Nie spodziewałam się, że Romantic Doctor Teacher Kim tak bardzo mi się spodoba! Do dram medycznych podchodzę dość ostrożnie, te, które do tej pory widziałam, nie zachwyciły mnie specjalnie, ale Romantic Doctor Teacher Kim to zupełnie inny, o wiele wyższy poziom. Przede wszystkim jestem urzeczona sposobem, w jaki został pokazany zawód lekarza i właśnie na tym skupia się cały serial – na odpowiedzi na pytanie, czym charakteryzuje się dobry lekarz. Nie wybitny specjalista, nie doktor o ogromnej wiedzy merytorycznej, a właśnie dobry lekarz i właśnie ta część przemówiła do mnie najmocniej, podbijając moje serce. Jestem zachwycona tym, z jaką dbałością oddano różne medyczne procedury. To coś prostego i być może niektórzy z was nawet nie zwróciliby na to uwagi, ale każdy z lekarzy przed podejściem do pacjenta dezynfekował ręce, co jest podstawą w tym zawodzie, a rzadko jest uwydatnione w serialach. Przy tym Romantic Doctor Teacher Kim skupia się raczej na codziennych urazach, nie szuka niezwykłych dramatów czy wyjątkowo rzadkich przypadków medycznych, a skupia się na chorobach i ranach, których możemy doświadczyć na co dzień, przy czym na pewno nie zabrakło odpowiedniej dozy dramaturgii. Przy tym wszystkim muszę wspomnieć również o bohaterach, bo właśnie oni tworzą ten serial, są niesamowici. Rozwijają się, zmieniają, szukają, są zupełnie różni i mają różne postawy względem pacjenta czy formalności, co nierzadko prowadzi do konfliktów, lecz pozwalają im one dojrzeć i spojrzeć na wszystko z szerszej perspektywy. Muszę także wspomnieć o przesłodkim romansie, który sprawił, że moje serce zaczynało bić szybciej za każdym razem, gdy pojawiała się wspólna scena Yoon Seo Jeong i Kang Dong Joo. Był to niezwykle piękny slow burn pozbawiony niepotrzebnych dramatów. Nawet jeśli nie lubicie seriali medycznych, według mnie jest to dla was pozycja obowiązkowa! 



Page Turner
★★★★★★★☆☆

Opis: Yoo Seul jest niewiarygodnie uzdolnioną pianistką, która wygrała niezliczone konkursy, jednak tak naprawdę nienawidzi gry na instrumencie, do której zmusza ją jej matka. Yoo Seul ulega wypadkowi, w wyniku którego zupełnie traci wzrok. Z pomocą przyjaciela poznanego w szpitalu, młodego sportowca o gorącym temperamencie Cha Shika oraz jej największego rywala Jin Moka, który sam zmaga się z wątpliwościami odnośnie swojej przyszłości jako pianisty, Yoo Seul rozpoczyna nowe życie. 

Page Turner to krótka, bo trzyodcinkowa drama i strasznie żałuję, że nie dostaliśmy pełnowymiarowego, 16-odcinkowego serialu, bo czuję ogromny niedosyt, ta drama była taka dobra! Wszystko mi się w niej podobało, aktorzy mimo młodego wieku stanęli na wysokości zadania, a choć serial nie jest długi, pojawiło się w nim mnóstwo różnorodnych wątków. Page Turner jednocześnie bawi i wzrusza, chwyta za serce i wywołuje szeroki uśmiech na twarzy. Nawet nie zauważyłam upływającego czasu, zupełnie zaangażowana w całą historię. Kiedy tylko skończyłam ją oglądać, miałam ochotę znowu włączyć ją od początku, jest taka cudowna. Uwielbiam przede wszystkim sposób, w jaki została przedstawiona pasja głównych bohaterów do muzyki. Mój niedosyt związany jest z dość otwartym zakończeniem, które zostawia nas z mnóstwem pytań bez odpowiedzi, ale i tak ogromnie polecam wam Page Turner



Matrimonial Chaos
★★★★★☆☆

Opis: Matrimonial Chaos opowiada historię Jo Seok Moo i Kang Hwi Roo, którzy po trzech latach małżeństwa decydują się na rozwód. Jo Seok Moo jest upartym, pedantycznym mężczyzną, który lubi spędzać czas samotnie i ma pesymistyczne podejście do życia, natomiast Kang Hwi Roo jest pełna pozytywnej energii, lubi bałagan i jest otwarta na nowe doświadczenia. Mimo że są dla siebie zupełnymi przeciwieństwami, trudno jest im pogodzić się z rozwodem i mimo rozstania wciąż żyją pod jednym dachem. W międzyczasie Jo Seok Moo spotyka swoją pierwszą miłość z czasów studenckich, Jin Yoo Yeong, która wyszła za mąż za Lee Jang Hyuna, który ciągle ją zdradza.

Myślę, że moje oczekiwania były odrobinę zbyt wysokie. Szczerze mówiąc, zaczęłam oglądać ten serial głównie przez wzgląd na Bae Doonę, która jest jedną z moich ulubionych koreańskich aktorek, ale choć odtwórcy głównych ról stanęli na wysokości zadania, tworząc niesamowite portrety, to jednak Matrimonial Chaos jest tak abstrakcyjne, a bohaterowie tak trudni do polubienia, że naprawdę ciężko było mi przez tę dramę przebrnąć. Przede wszystkim doceniam Matrimonial Chaos za poruszanie tematów, które w koreańskiej kulturze są tematami tabu, pojawia się choćby dość mocno zarysowany wątek LGBT, choć scenarzystom zabrakło przysłowiowych jaj, żeby postawić kropkę nad i, nad czym ubolewam. Drama jest przepełniona filozoficznymi rozważaniami, które niestety często mnie nudziły, akcji tutaj praktycznie nie ma i mam wrażenie, jakbyśmy bezustannie krążyli w kółko. Matrimonial Chaos lepiej trafi do osób grubo po trzydzieste i czterdzieste, mam wrażenie, że właśnie ta grupa była targetem, ale dla mnie to strata czasu. 



Memories of the Alhambra
★★★★★★☆☆

Opis: Yoo Jin Woo jest prezesem firmy inwestującej w rozwój gadżetów i gier komputerowych. Dostaje tajemniczą propozycję inwestycji w nowy produkt, który może odmienić całe oblicze rynku dzięki swojej innowacyjności i w związku z tym wyrusza do Granady w Hiszpanii, gdzie zatrzymuje się w hostelu prowadzonym po śmierci jej rodziców przez Jung Hee Joo. Z czasem okazuje się, że zaprojektowana przez młodszego brata Hee Joo gra nie jest tym, czym się wydawała, a Jin Woo znajduje się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Oboje zbliżają się do siebie w wyniku dziwnych, niespodziewanych wydarzeń.

Memories of the Alhambra to ogromny powiew świeżości wśród koreańskich produkcji. Czegoś takiego jeszcze nie było, gra staje się rzeczywistością, choć nie dla wszystkich bohaterów i pociąga to za sobą konsekwencje, których nikt nie mógł się spodziewać. Osobiście jestem zauroczona nie tylko zamysłem, ale także wykonaniem, bo Memories of the Alhambra posiada jedne z najlepszych efektów specjalnych, jakie widziałam i widać, że fabuła, a także strona wizualna zostały dopracowane w najmniejszym szczególe. Problem w tym, że całość strasznie mi się dłużyła. Cała otoczka jest piękna, pojawia się mnóstwo scen akcji, ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że brakuje tutaj jakiejś treści, w paru miejscach scenarzysta poszedł na łatwiznę. Nie jestem też usatysfakcjonowana dwoma ostatnimi odcinkami, bo finał powinien mnie zmiażdżyć, był budowany z taką intensywnością, a ostatecznie dostaliśmy bardzo otwarte zakończenie, gdzie część wątków została niechlujnie poprowadzona, a część w ogóle nie doczekała się rozwiązania. Będę też narzekać na romans Hee Joo i Jin Woo, bo między nimi była chemia, ale dostali tak mało wspólnych scen, że wciąż mnie to boli, bo był potencjał (nawet jeśli część tego wątku była absurdalna), jednak nie został wykorzystany... I w sumie można tak powiedzieć o całej dramie. Był potencjał, jednak gdybym nie oglądała odcinków co tydzień, a zrobiła maraton z serialem, zapewne nie obejrzałabym do końca, bo jest tutaj zbyt wiele dziur i za mało treści.



Encounter
★★★★★★★☆☆

Opis: Cha Soo Hyun jest córką polityka, która do tej pory wiodła życie, w którym nie mogła samodzielnie podjąć niemal żadnej decyzji, a jej ścieżka została wytyczona. Została poślubiona synowi potężnemu konglomeratu, co było korzystne dla jej ojca, lecz ona sama dusiła się i cierpiała w tym pozbawionym miłości małżeństwie, w którym żyła pod dyktando swojej teściowej. Udało jej się uzyskać rozwód, lecz na warunkach, które sprawiają, że była teściowa wciąż ma nad nią władzę. Smutne, samotne życie Soo Hyun zmienia się, kiedy podczas biznesowej podróży na Kubę kobieta spotyka pełnego życia i pozytywnej energii Kim Jin Hyuka, który odnajduje szczęście w najmniejszych rzeczach i pochodzi z biednej, ale pełnej ciepła i wsparcia rodziny. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że Soo Hyun i Jin Hyuka nic nie łączy, ich przypadkowe spotkanie rozwija się w cudowną miłość. 

Encounter bardzo sprytnie bawi się znanymi schematami, wywracając je do góry nogami. Po pierwsze, nawet nie wiecie, jak rzadko to kobieta jest prezesem jakiejś firmy w koreańskich dramach, z reguły mamy sytuację, w której to mężczyzna jest bogatym dziedzicem konglomeratu, a kobieta jest biedną dziewczyną z milionem prac dorywczych, którą bohater musi się zaopiekować. Tymczasem Encounter odwraca sytuację i robi to w doskonały sposób, łamiąc po drodze inne krzywdzące stereotypy, bo Cha Soo Hyun jako prezes jest niezwykle kompetentna i nie pozwala, by emocje dyktowały jej postępowanie. Jin Hyuk nie jest też typowym bohaterem, mimo młodego wieku jest dojrzały, w ogóle cała relacja Soo Hyun i Jin Hyuka, mimo że jest urocza i pełna radosnych przekomarzanek, jest niezwykle dojrzała, co rzadko zdarza się w dramach. W Encounter akcja jest bardzo ładnie rozłożona, momentami leniwa, ale absolutnie się nie nudziłam, miało to swój urok i absolutnie nie mogłam odwrócić wzroku, bo to czarująca, liryczna historia, która pięknie rozwija się na naszych oczach wraz z bohaterami, w których zachodzą konsekwentne zmiany. Osobiście bardzo polecam Encounter, drama pozytywnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się wiele, a dostałam naprawdę fantastyczną opowieść, która nie jest niepotrzebnie dramatyczna, a pięknie ukazuje realizm miłości i przeszkód, jakie trzeba przekonać, by odnaleźć siebie.



Miss Hammurabi
★★★★★★★☆☆

Opis: Park Cha Oh Reum jest młodym, dopiero co mianowanym sędzią pomocniczym. Zawsze była pełna pasji, ale także empatii, co sprawia, że nie zawsze potrafi być bezstronna. Drugi sędzia pomocniczy, Im Ba Reun, jest z kolei jej całkowitym przeciwieństwem, w pracy kieruje się rozsądkiem i chłodnym osądem, stosując się do wszystkich reguł. Oboje są podopiecznymi najbardziej nieprzewidywalnego sędziego z gorącym temperamentem i we trójkę zajmują się sprawami cywilnymi, walcząc z niesprawiedliwością i mierząc się z konsekwencjami swoich wyroków. 

Długo się wahałam, czy zacząć oglądać Miss Hammurabi, ponieważ Go Ah Ra irytowała mnie w każdej roli, w której ją widziałam tak bardzo, że często nie byłam w stanie obejrzeć produkcji do końca, lecz zobaczyłam trailer, w którym pojawiła się pewna kluczowa scena - w sprawie o molestowanie kobieta została skrytykowana za noszenie zbyt krótkiej spódniczki, więc Park Cha Oh Reum sama ubrała mini spódniczkę, a potem przebrała się w burkę, pytając, czy teraz wreszcie nie odsłania zbyt wiele skóry. I właśnie ta scena mnie kupiła. Zdecydowanie nie żałuję, że zaczęłam oglądać tę dramę. Nie tylko jest to moja pierwsza drama, która pokazuje życie i dylematy sędziego, ale także skupia się na wielu tematach tabu, które nie są poruszane w Korei, a przede wszystkim zawiera feministyczne wątki, opowiadając o wykorzystywaniu seksualnym kobiet przez męskich przełożonych czy dyskryminację kobiet w miejscach pracy, choćby w związku z ewentualną ciążą. Go Ah Ra była naprawdę znośna w swojej roli, każda sprawa, którą zajmowali się sędziowie, była niezwykle intrygująca, a wątek romantyczny, który przewijał się gdzieś w tle, był przesłodki. Jak najbardziej polecam, uważam, że naprawdę warto obejrzeć Miss Hammurabi.



Love O2O
★★★★★☆☆

Opis: Xiao Nai jest utalentowanym programistą, niezwykle popularnym na uniwersytecie, zwłaszcza wśród płci pięknej, nie zwraca jednak uwagi na swoją popularność, zupełnie skupiony na stworzeniu własnej firmy i wprowadzeniu swojej gry na rynek, dopóki nie spotyka Bei Wei Wei, przepięknej studentki informatyki, która zauroczyła go nie tyle swoją urodą, co zdolnościami w grze multiplayer online. Xiao Nai postanawia zrobić wszystko, co w jego mocy, by zdobyć serce uroczej Bei Wei Wei.

Teraz muszę się do czegoś przyznać. Co najmniej połowę każdego odcinka Love O2O przewijałam, przeskakując tylko do głównego wątku... Charakterystyką chińskich dram jest wprowadzenie mnóstwa niepotrzebnych wątków i scen, na które szkoda mi było czasu, a choć je przeskakiwałam to i tak całkiem dobrze się w nich orientowałam, więc wiele nie straciłam. Stąd nie do końca jestem pewna, czy powinnam oceniać Love O2O jako całość, czy raczej skupić się na fragmentach, które zasługują na uwagę. Ogólnie rozwój romansu głównych bohaterów jest jednym z najdziwniejszych, jakie w życiu widziałam. Grają wspólnie w grę, ale nigdy nie widzieli się na żywo i do ich spotkania nie dochodzi przed dziesiątym odcinkiem. A w momencie ich pierwszego spotkania od razu stają się parą. Te absurdy strasznie mnie bawiły, bo to zaledwie jeden przypadek z wielu. Trochę denerwowało mnie też bierne zachowanie Bei Wei Wei, która albo milczała, albo przytakiwała, zupełnie tracąc ikrę w obecności Xiao Nai. Na szczęście z czasem zaczęła mu odgryzać, ale na początku byłam strasznie zirytowana tą dominacją Xiao Nai. Ogólnie Love O2O jest dziwaczną dramą, jednak stanowiła dobrą odskocznię w momencie, w którym miałam naprawdę dużo do zrobienia na uczelnię. Raczej nie polecam i nie rozumiem tych wszystkich zachwytów, choć romans Bei Wei Wei i Xiao Nai wraz z kolejnymi odcinkami coraz bardziej mi się podobał, to jednak pozostała część dramy nie wywarła na mnie pozytywnego wrażenia.


Touch Your Heart
★★★★★★★☆☆

Opis: Oh Yoon Seo jest znaną aktorką, która w wyniku skandalu musiała wycofać się z przemysłu rozrywkowego. Jej ulubiona scenarzystka postanawia jednak dać jej szansę zagrania w najnowszej dramie, pod warunkiem że Oh Yeon Soo odbędzie trzymiesięczny staż w firmie prawniczej, by przygotować się do roli asystentki prawnika. Na miejscu trafia pod skrzydła Kwon Jung Roka, który jest asem firmy, ale nie jest zadowolony z obecności Oh Yeon Soo i chce się jej jak najszybciej pozbyć.

Touch Your Heart jest jak bardzo udane skrzyżowanie Legalnej Blondynki z My Heart From Another Star i Why Secretary Kim.  Mogłoby się wydawać, że nie ma w tej dramie nic odkrywczego, że scenarzyści po raz kolejny korzystają z utartych, lubianych przez publiczność schematów, a więc dostajemy romans pomiędzy przełożonym a jego chwilową sekretarką z prawniczymi wstawkami. Oh Yeon Soo i Kwon Jung Rok są osobami z dwóch różnych światów: ona niczym rasowa Elle Woods dekoruje swoje biuro na różowo, często zdarzają jej się głupiutkie wpadki i pomyłki, które uznawane są za część jej uroku i mimo że jest gwiazdą filmową, jest pełna ciepła i empatii, z kolei on chodzi z wiecznie pochmurną miną, jest arogancki, zdystansowany i chłodny, ale za to jest doskonały w swoim fachu. Początkowo ich relacja nie układa się zbyt dobrze z powodu różnić w charakterach, ale z czasem Jung Rok dostrzega, że Yeon Soo jest szczera w swoich staraniach, ona z kolei zaczyna widzieć mężczyznę w innym świetle, widząc, jak bardzo oddaje się walce o dobro swoich klientów i sprawiedliwość. Nie potrafię do końca powiedzieć, co tak bardzo urzekło mnie w Touch Your Heart. Zawiera ona wiele elementów, które w innych dramach mnie nie zachwyciły, a tutaj ich połączenie dosłownie chwyciło mnie za serce, sprawiając, że zakochałam się w tym serialu. Romans jest przesłodki, sprawia, że serce zaczyna szybciej bić, główni bohaterowie niesamowicie się wspierają w trudnych chwilach i dojrzale mierzą się z problemami, które stoją przed ich związkiem. Wszystko ze sobą cudownie współgra, wątki poboczne, drugoplanowi bohaterowie, muzyka... Touch Your Heart to produkcja kompletna i jak na razie jest to moja ulubiona drama, którą obejrzałam w 2019 roku.


Początek roku okazał się naprawdę udany, jeśli chodzi o obejrzane tytuły. Nie spodziewałam się, że te dramy tak bardzo mi się spodobają i zaliczyłam tylko dwie wpadki, poza tym właściwie każdy serial jest warty obejrzenia! Najbardziej polecam jednak Touch Your Heart, od którego po prostu nie można się oderwać, uwierzcie mi, absolutnie się w tej dramie zakochacie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia