Cześć, książkoholicy! Na lutowego Epikboxa przyszło nam czekać naprawdę długo, w końcu jest już właściwie końcówka marca, ale wokół tego pudełka było mnóstwo zawirowań. Osobiście zdecydowałam się go zamówić ze względu na figurkę Mystery Funko Pop, która miała znaleźć się w środku, jednak okazało się, że dostawca nie był w stanie dostarczyć produktu w terminie, byłyby chyba dostępna dopiero w maju i z tego powodu Epikbox został rozesłany bez figurki, w zamian za to miała pojawić się większa ilość gadżetów. Nie ukrywam, że byłam z tego powodu mocno zawiedziona i zła, bo gdyby nie Funko Pop, nie zdecydowałabym się na zakup. Nie będę jednak przedłużać, zaraz sami zobaczycie, co znalazłam w środku i czy naprawdę wynagrodziło mi to stratę figurki.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to teczka ze ślicznym motywem. Na pewno będę ją wykorzystywała do przechowywania kserówek i innych papierów. W środku znalazłam trzy plakaty; jeden przedstawia Feyrę i Rhysa (<333), wiem, że drugi ma coś wspólnego z Diabelskimi Maszynami Cassandry Clare, ale nie mam pojęcia, kto się na nim znajduje, a trzeci przedstawia Kaza i Inej i właśnie on podoba mi się najbardziej, jest przepiękny! Co prawda jeszcze nie znalazłam dla tych obrazków miejsca w pokoju, jednak na pewno postaram się znaleźć przestrzeń, na której będę mogła je powiesić, zwłaszcza ten odnoszący się do Szóstki Wron!
Oto kolejne gadżety, które znalazłam w środku. Na początku nie byłam specjalnie zadowolona z kolejnej torby, jednak strasznie podoba mi się jej design i ze wszystkich, jakie posiadam, jest najlepszej jakości, naprawdę gruba i solidna. Oprócz tego małe, słodkie lusterko z napisem Reading is always in fashion, kołonotatnik (ich nigdy za mało!) oraz podstawka pod kubek z motywem książki, która już okazała się być dla mnie bardzo przydatna.
W pudełku znalazłam także krótką notatkę od autorki książki, reklamę najnowszego epikbox vintage (trochę szkoda, że nie zawarto jakiegoś kodu promocyjnego) oraz cytat Sary J. Maas (na odwrocie znajduje się lista wszystkich gadżetów), który mam zamiar powiesić na tablicy korkowej, bo wygląda wprost cudownie. Do tego duża zakładka magnetyczna z Hedwigą, a ponieważ jestem małą psychofanką zakładek od Epikboxa, jestem oczywiście przeszczęśliwa z tego powodu.
Na koniec książka, czyli Zakazane życzenie Jessici Khoury. Z oczywistych względów wszyscy już wiedzieliśmy, jaką powieść znajdziemy w środku. Kiedy kupowałam Epikboxa, liczyłam na Gniew i świt, jednak tę książkę również miałam w planach i cieszę się, że będę miała okazję się w nią zagłębić. W końcu to retelling Aladyna!
To już cały lutowy Epikbox. Czy jestem bardzo rozczarowana? Nie. Czy jestem z niego zadowolona? Nie do końca. Dodatkowe gadżety nie wynagrodziły mi braku figurki, bo były bardzo typowe i pojawiały się już w poprzednich pudełkach, a rekompensatą miało być coś ekstra. Może nie rozpaczam, ale nie jestem też w pełni usatysfakcjonowana. Choć początkowo byłam zachwycona ideą książkowych boxów, wraz z czasem ich zawartość uległa pogorszeniu i straciła swój czar. Osobiście mam zamiar zrezygnować z dalszego kupowania czytelniczych pudełek, ale wy dajcie mi znać, czy wyposażyliście się w lutowego Epikboxa, jakie są wasze odczucia i czy w ogóle wciąż są wśród was chętni na zakup różnych boxów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.