Od złej do przeklętej to książka, która już samym swoim istnieniem zrobiła mi niespodziankę. Złe dziewczyny nie umierają było kompletną, zakończoną historią, dlatego nie spodziewałam się sequelu. Sądziłam, że skoro autorka zdecydowała się napisać kolejną część, musiała mieć do tego naprawdę dobry powód, ale po przeczytaniu Od złej do przeklętej mogę śmiało powiedzieć, że ta historia powinna była się zakończyć na pierwszym tomie.
Alexis od dziewięciu miesięcy nie widziała swojej siostry, która po opętaniu przez złego ducha trafiła do kliniki psychiatrycznej. Gdy Kasey wraca do domu, dziewczyna nie jest pewna, czy może jej ponownie zaufać po tym wszystkim, co przeszły w ubiegłym roku. Kiedy więc Kasey i jej przyjaciółki zakładają klub Promyczek i nagle z szykanowanych odludków przekształcają się w najpopularniejsze dziewczyny w szkole, Alexis wie, że dzieje się coś złego. Przeczuwając, że Kasey znowu znalazła się w niebezpieczeństwie, Lexi wraz z Megan przyłączają się do klubu, nawet nie podejrzewając, jak straszne będzie to miało dla nich konsekwencje.
W tej książce brakuje przede wszystkim porządnej struktury. Historia rozpoczęła się dobrze, ale niektóre sceny zostały zbyt długo przeciągnięte. Ważne dla powieści momenty zostały potraktowane nieco po macoszemu i autorka narzuciła w nich za szybkie tempo, natomiast pojawiło się dużo scen, których zadaniem było zapchanie dziur fabularnych i które ciągnęły się przez całą wieczność. Rozdziały nie były uporządkowane, zupełnie przypadkowe wątki zostały rozwinięte w krótkich fragmentach, a potem porzucone i trudno powiedzieć, czemu one służyły. Zabrakło mi spójności w Od złej do przeklętej, kolejne sceny się ze sobą nie łączyły, w dodatku pojawiło się dużo sekwencji, które zostały powielone z pierwszej części. Jednak w przeciwieństwie do Złe dziewczyny nie umierają, tutaj nie było tego napięcia, odpowiedniego klimatu. Zero grozy, zero tajemnicy, zero mrocznej atmosfery i zero zabawnych wstawek, których w pierwszym tomie było pełno. Początek Od złej do przeklętej był obiecujący, a potem zaczęła się równia pochyła - książka była nużąca i mdła. Nie będę ukrywać, że straciłam całe zainteresowanie i tylko siłą woli zmusiłam się, żeby dobrnąć do końca.
Nie mogę powiedzieć, że ta książka to kompletna pomyłka, bo czytałam o wiele gorsze powieści. Mało prawdopodobne wydaje mi się jednak, że po tak wielkiej nauczce, jaką było opętanie Kasey przez ducha, wszystko zaczęło się od początku i to w niemal identyczny sposób. Kasey poznaje przyjaciółkę, która wciąga ją w te same nadprzyrodzone kłopoty. Duch znowu wydaje się być miły, po czym okazuje się być monstrum, a Alexis nieudolnie próbuje naprawić sytuację. Powtórka z rozrywki. Jasnym punktem tej powieści pozostaje fotografia. Naprawdę uwielbiam sposób, w jaki Katie Alender przedstawia zainteresowanie głównej bohaterki i żałuję, że nie znalazłam tego w książce więcej, ale i tak jestem usatysfakcjonowana tym wątkiem. Każdy opis zdjęcia zrobionego przez Alexis był tak realistyczny i piękny, że aż miałam dreszcze.
Nie jestem jednak zadowolona ze sposobu, w jaki autorka przedstawiła Lexi w tej części. W Złe dziewczyny nie umierają główna protagonistka była prawdziwą kick-assową bohaterką. Tak naprawdę była jedyną postacią w tej książce, która nie była nudna. Uwielbiałam ją. Tymczasem w Od złej do przeklętej... Szkoda gadać. Zabrakło w niej wszystkiego - sarkazmu, pewności siebie, buntowniczej natury i ciekawych opinii na każdy temat. Zniknęły nawet różowe włosy! Alexis przeistoczyła się w kogoś, kogo nie potrafiłam rozpoznać, a o reszcie bohaterów trudno cokolwiek powiedzieć, bo przemykali gdzieś w tle. W dodatku mieliśmy okazję do podziwiania kontynuacji bardzo słabego wątku romantycznego. Carter miał swoje trzy sceny, które w dodatku nie miały sensu. W pierwszej części wybaczyłam Katie Alender sposób, w jaki rozwinęła relację Alexis i Cartera, ale w tym tomie nie jestem w stanie tego zrobić.
Od złej do przeklętej dopadł syndrom drugiego tomu. W tej powieści niemal nic nie zagrało, Złe dziewczyny nie umierają powinny być jednotomówką i zdania nie zmienię. Nawet ponowne wplecenie między paranormalne wątki motywów, których nikt nie spodziewa się w horrorze, tak innowacyjne w pierwszej części, nie wzbogaciło drugiego tomu. Tym razem Katie Alender postanowiła dotknąć problemu, jakim jest chęć zyskania wysokiej pozycji społecznej wśród rówieśników. Autorka stawia nas przed pytaniem: ile jesteś w stanie poświęcić, aby być piękną i popularną? To akurat zupełnie nie są moje klimaty, może dlatego dodatkowo książka mi się nie spodobała. Jeżeli Złe dziewczyny nie umierają przypadła Wam do gustu, odradzam sięgnięcie po kontynuację, bo przez nią pierwsza część może dużo stracić w Waszych oczach, a nic Was nie ominie.
Nie mogę powiedzieć, że ta książka to kompletna pomyłka, bo czytałam o wiele gorsze powieści. Mało prawdopodobne wydaje mi się jednak, że po tak wielkiej nauczce, jaką było opętanie Kasey przez ducha, wszystko zaczęło się od początku i to w niemal identyczny sposób. Kasey poznaje przyjaciółkę, która wciąga ją w te same nadprzyrodzone kłopoty. Duch znowu wydaje się być miły, po czym okazuje się być monstrum, a Alexis nieudolnie próbuje naprawić sytuację. Powtórka z rozrywki. Jasnym punktem tej powieści pozostaje fotografia. Naprawdę uwielbiam sposób, w jaki Katie Alender przedstawia zainteresowanie głównej bohaterki i żałuję, że nie znalazłam tego w książce więcej, ale i tak jestem usatysfakcjonowana tym wątkiem. Każdy opis zdjęcia zrobionego przez Alexis był tak realistyczny i piękny, że aż miałam dreszcze.
Nie jestem jednak zadowolona ze sposobu, w jaki autorka przedstawiła Lexi w tej części. W Złe dziewczyny nie umierają główna protagonistka była prawdziwą kick-assową bohaterką. Tak naprawdę była jedyną postacią w tej książce, która nie była nudna. Uwielbiałam ją. Tymczasem w Od złej do przeklętej... Szkoda gadać. Zabrakło w niej wszystkiego - sarkazmu, pewności siebie, buntowniczej natury i ciekawych opinii na każdy temat. Zniknęły nawet różowe włosy! Alexis przeistoczyła się w kogoś, kogo nie potrafiłam rozpoznać, a o reszcie bohaterów trudno cokolwiek powiedzieć, bo przemykali gdzieś w tle. W dodatku mieliśmy okazję do podziwiania kontynuacji bardzo słabego wątku romantycznego. Carter miał swoje trzy sceny, które w dodatku nie miały sensu. W pierwszej części wybaczyłam Katie Alender sposób, w jaki rozwinęła relację Alexis i Cartera, ale w tym tomie nie jestem w stanie tego zrobić.
Od złej do przeklętej dopadł syndrom drugiego tomu. W tej powieści niemal nic nie zagrało, Złe dziewczyny nie umierają powinny być jednotomówką i zdania nie zmienię. Nawet ponowne wplecenie między paranormalne wątki motywów, których nikt nie spodziewa się w horrorze, tak innowacyjne w pierwszej części, nie wzbogaciło drugiego tomu. Tym razem Katie Alender postanowiła dotknąć problemu, jakim jest chęć zyskania wysokiej pozycji społecznej wśród rówieśników. Autorka stawia nas przed pytaniem: ile jesteś w stanie poświęcić, aby być piękną i popularną? To akurat zupełnie nie są moje klimaty, może dlatego dodatkowo książka mi się nie spodobała. Jeżeli Złe dziewczyny nie umierają przypadła Wam do gustu, odradzam sięgnięcie po kontynuację, bo przez nią pierwsza część może dużo stracić w Waszych oczach, a nic Was nie ominie.
3,5/10
Złe dziewczyny nie umierają | Od złej do przeklętej | As Dead As It Gets
Za możliwość przeczytania Od złej do przeklętej serdecznie dziękuję Wydawnictwu Feeria!
Pierwsza część nie podobała mi się jakoś bardzo, ale była to całkiem fajna książka. Mimo twojej opinii chyba zdecyduje się na przeczytanie drugiej części :) Okładka jeszcze lepsza od pierwszej części
OdpowiedzUsuńhttp://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Nie mam ochoty na powtórkę. Pierwszy tom nie był zły i na upartego skończył się tak, że nie trzeba sięgać po kolejne tomy. Gdyby w "Od złej do przeklętej" było więcej grozy, to pewnie bym się bardziej wahała, ale skoro brak w niej mrocznej atmosfery, to nie mam ochoty kontynuować przygody z tą serią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
houseofreaders.blogspot.com
Też się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że wychodzi kontynuacja, no bo rzeczywiście, część pierwsza skończyła się jak jednotomówka. I kurde, naprawdę chciałam przeczytać część drugą, ale po Twojej recenzji nie jestem pewna czy warto ://
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
http://szalonebookcholiczki.blogspot.com/?m=1
Również uważam, że "Złe dziewczyny..." powinny być jednotomówką. Jeszcze nie zapoznałam się z drugą częścią, ale od początku byłam tego zdania. Szkoda, że wyszło aż tak słabo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
O kurczę. A ja myślałam, że jak pierwsza część zbierała tak rewelacyjne recenzje to i druga taka będzie i się na nie skuszę, chyba się pomyliłam. :(
OdpowiedzUsuńPierwsza część bardzo mi się spodobała. Jestem teraz rozdarta, nie wiem czy sięgnąć po wyczekiwaną kontynuację czy nie
OdpowiedzUsuńmy-storms.blogspot.com
Hmmm nawet nie wiem dlaczego, ale myślałam, że ta recenzja będzie bardziej pozytywna.
OdpowiedzUsuńOdpuszczę sobie tę pozycję. :D
Nie czytałam i to chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
Nie przeczytałam ani pierwszego tomu ani drugiego i nie wiem czy sięgnę po tą serię. Czasami jest tak że drugi tom psuje wrażenie po pierwszej części. Może kolejny będzie lepszy?
OdpowiedzUsuńJeśli spotkam się z jeszcze kilka takimi opiniami na temat drugiego tomu, to poprzestanę na pierwszym :)
OdpowiedzUsuńPierwszej części nie czytałam i nie mam pojęcia, czy po nią sięgnę. Dodatkowo skoro drugi tom jest taki słaby... Raczej nie warto.
OdpowiedzUsuńhttp://czasdlaksiazki.blogspot.com/
"Złe dziewczyny nie umierają" mam w planach, a jak przeczytam tę książkę, to musiałabym sięgnąć po wyżej zrecenzowaną, a tego trochę się obawiam ;)
OdpowiedzUsuńFiu fiu, ocena słabiutka, więc ja książki czytać nie zamierzam :D
OdpowiedzUsuńSkoro nie polecasz to raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńAle na "Złe dziewczyny nie umierają" na pewno się kiedyś skuszę :)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Nigdy nie słyszałam o tej serii, ale tytuł sprawił, że zajrzałam. Sama okładka jest cudowna, ale mam mętlik w głowie co do treści. Chyba po twojej recenzji się wstrzymam.
OdpowiedzUsuńMasz naprawdę śliczny blog, koniecznie zostaję na dłużej. Gratuluję tak dużo, jak najbardziej, zasłużonych obserwatorów.
Jednocześnie zachęcam do zajrzenia na mój skromny kawałeczek internetu (http://nerdprostozksiazki.blogspot.com/). Może ci się tam spodoba i pozostaniesz na dłużej? :)
Pozdrawiam cieplutko :D