Powracam z kolejnym postem o koreańskich produkcjach! Szcerze mówiąc, nie spodziewałam się, że pokocham k-dramy tak bardzo, że zacznę je oglądać regularnie, właściwie nie wyobrażając sobie dnia bez choćby jednego odcinka. Mimo nawału materiału do nauki na studiach, jakoś udało mi się wygospodarować tę godzinkę dziennie i tym sposobem mogę się z wami podzielić aż jedenastoma tytułami, które obejrzałam na przestrzeni pierwszych trzech miesięcy 2018 roku! Nie spodziewałam się także, że posty dotyczące azjatyckich seriali będą się cieszyły taką popularnością na blogu, tymczasem całkiem dobrze dają sobie radę, dlatego postanowiłam powrócić do Was z Przeglądem dramowym. Początkowo publikowałam recenzję każdej dramy oddzielnie, jednak przez ostatnie miesiące nazbierało się mnóstwo obejrzanych przeze mnie tytułów, a żaden nie wzbudził we mnie na tyle silnych emocji, bym chciała mu poświęcić oddzielny post. Właśnie dlatego postanowiłam stworzyć coś na kształt kwartalnika, w którym zamieszczę krótkie opinie na temat widzianych w przeciągu trzech ostatnich miesięcy k-dram. Pierwszy Przegląd dramowy co prawda jest strasznie spóźniony, podobnie będzie z drugim, który już kończy się tworzyć w szkicach, jednak mam nadzieję, że mi to wybaczycie ;) Przedstawiam wam w chronologicznej kolejności wszystkie koreańskie seriale, jakie obejrzałam na przestrzeni stycznia, lutego i marca.
While You Were Sleeping
★★★★★★☆☆☆☆
Opis: Hong Joo, odkąd pamięta, ma sny, w których widzi mające się wydarzyć w przyszłości zbrodnie, nigdy jednak nie udało jej się zapobiec morderstwom. Kiedy naprzeciwko niej wprowadza się początkujący prokurator, Jae Chan, on również zaczyna widzieć w swoich snach przyszłość, jest ona jednak ściśle związana z życiem Hong Joo. Kiedy oboje zdają sobie sprawę z posiadanych umiejętności, Jae Chan ma zamiar wykorzystać zdolności dziewczyny, by uratować kolejne, niewinne ofiary.
While You Were Sleeping miało ogromny potencjał, który został tak strasznie zmarnowany, że do tej pory na myśl o tym, jak koncertowo spieprzyli całą historię, boli mnie serce. Wydawało się, że drama stanie się hitem: dwójka bardzo popularnych w Korei aktorów (niekoniecznie dobrych, jednak z niesamowitą fanbase), genialny antagonista, przepiękna scenografia, która zapiera dech w piersiach i dobrze wytłumaczone, interesujące nadnaturalne zdolności... Ostatecznie jednak While You Were Sleeping jest bardzo średnią dramą, która ani ziębi, ani grzeje. Wszystko było takie poprawne, bez większych szaleństw, wpasowujące się w popularny trend prokuratorów/reporterów. Romans bez większej głębi, zabawne wstawki mnie osobiście nie śmieszyły, Suzy wcielająca się w główną bohaterkę zagrała całkiem znośnie (a musicie wiedzieć, że za nią nie przepadam, więc pierwsza bym na nią narzekała), choć bez polotu, podobnie Lee Jong Suk. Niby wszystko w porządku, a jednak nic ciekawego się tutaj nie zadziało. Ogląda się całkiem przyjemnie, to fakt, ale na tym koniec.
A Love So Beautiful
★★★★★★☆☆☆☆
Opis: A Love So Beautiful opowiada historię sąsiadów i kolegów z klasy – Chen Xiao Xi, radosnej, uwielbiającej rysować dziewczyny, która nie widzi świata poza Jiang Chenem i właśnie Jiang Chena, najpopularniejszego chłopaka w szkole znanego z przystojnego wyglądu i najwyższych stopni w szkole. Śledzimy relację tej dwójki od gimnazjum przez liceum i studia aż do dorosłości, a na tej drodze towarzyszą im przyjaciele – zabawny nerd, wielbiciel komiksów Lu Yang, wysportowana, lojalna i twarda Jingjing oraz wschodząca gwiazda pływactwa Wu Bo Song, bez wzajemności zakochany w Xiao Xi.
Dla odmiany chińska produkcja, która z jednej strony obudziła we mnie ogromną frustrację, a z drugiej była tak pełna fluffu, że nie dało się odwrócić wzroku od monitora. A Love So Beautiful skupia się przede wszystkim na osobach i relacjach, dlatego tempo całej dramy jest wręcz leniwe, nabiera rozpędu dopiero pod koniec. Kilka razy zastanawiałam się nad porzuceniem serialu, zwłaszcza w jego początkowej fazie, naoglądałam się jednak tyle cudownych gifów na tumblrze, że wyczekiwałam na odpowiednie sceny i tylko dzięki temu udało mi się przetrwać początek osadzony w czasach gimnazjum i liceum. Scenarzystom należą się ogromne plusy za realne przedstawienie tego okresu, ale infantylne, słodkie zachowanie Xiao Xi naprawdę działało mi na nerwy, a jej zauroczenie Jiang Chenem, choć zasługuje na podziw przez wzgląd na jej determinację, było naprawdę frustrujące, bo całe swoje życie podporządkowała zachciankom chłopaka, który w dodatku ciągle ją od siebie odpychał i nie dopuszczał. Warto było jednak się przemęczyć, aby dotrzeć do momentu, w którym akcja przeniosła się na uniwersytet, powoli przechodząc w dorosłe życie. To była tak piękna historia, nasi bohaterowie przeszli wyraźną przemianę, pokochałam wszystkie relacje... Muszę też wspomnieć o bolesnym Second Lead Syndrome, bo Wu So Bong zasługiwał na o wiele więcej, to ideał faceta, zrobiłby wszystko dla Xiao Xi, jestem jednak wdzięczna scenarzystom za to, że dziewczyna nigdy się nie wahała, od początku do końca stojąc u boku Jiang Chena (nawet gdy zachowywał się jak dupek). Podsumowując, A Love So Beautiful to przeurocza, subtelna historia, która przynajmniej dla mnie zaczęła się dość słabo, ale potem zdecydowanie się poprawiła, by złamać mi serce, a następnie skleić je na nowo.
Bad Guys
★★★★★☆☆☆☆☆
Opis: Bad Guys to drama o kryminalistach odsiadujących wieloletnie wyroki w więzieniu, którzy na specjalnych warunkach zostają wypuszczeni z celi, by wspomóc policję w walce z szerzącą się przestępczością. Emerytowany detektyw Oh Goo Tak, zwany wściekłym psem, przewodzi gangsterowi z niemal nadludzką siłą Park Woong Chulowi, płatnemu zabójcy najlepszemu w swoim fachu Jung Tae Soo i najmłodszemu seryjnemu mordercy Lee Jung Moonowi z IQ geniusza. Kontrolę nad nimi ma sprawować rzeczowa policjantka Yoo Mi Young. Aby zmotywować swoich podopiecznych do rozwiązywania spraw, Goo Tak za każdego schwytanego zbrodniarza oferuje obniżenie odsiadywanego wyroku o kilka lat, jednak za każdym razem tylko jednemu z nich może przysługiwać podobny przywilej, a po każdym śledztwie muszą wrócić do swojej celi.
Po dwóch słodkich historiach miałam ochotę na coś w mroczniejszym klimacie, więc najlepszym wyborem była oczywiście grupa niebezpiecznych morderców tropiąca innych groźnych przestępców. I chociaż pod względem ciężkiej atmosfery Bad Guys zdecydowanie spełnili moje wymagania, drama mnie nie zachwyciła. Przede wszystkim kocham bromance w tym serialu – raczej nie można było się spodziewać, że brutalny były detektyw, gangster, seryjny morderca oraz płatny zabójca zaprzyjaźnią się ze sobą i będą sobie wręczać bransoletki przyjaźni, ale po wspólnych przeżyciach zaczynają mieć do siebie pewien rodzaj szacunku i w skrajnych przypadkach potrafią ze sobą współpracować, mimo to wciąż ze sobą rywalizują, pozostają w stosunku do siebie nieufni, ciągle się wzajemnie testują... Ten bromance był tak cudownie niejednoznaczny i zabawny, że aż do tej pory mam ciarki. Bardzo podobała mi się również historia i sama postać Tae Soo, płatnego zabójcy, chociaż polubiłam charaktery wszystkich naszych przestępców. Gorzej się ma sprawa z Goo Takiem, czyli detektywem przewodzącym jednostce oraz Mi Yeong, pani porucznik, która nadzorowała ten program i miała dosłownie kij w dupie. Oboje byli niezwykle irytujący. W Bad Guys nasi panowie musieli poradzić sobie z oddzielnymi sprawami – łapią trzech seryjnych morderców, zostają wciągnięci w śledztwo odnośnie handlem organami, by potem zagłębić się w bardziej gangsterski półświatek, pod koniec pojawia się jednak większa intryga, która spaja fabułę. Jest przygnębiająco i brutalnie, to zdecydowanie nie jest serial dla widzów o słabszych nerwach, ale choć sekwencji walk jest całkiem sporo, a poboczne wątki okazały się być niesamowicie skomplikowane, Bad Guys mnie nie kupili. Kilka razy omal nie porzuciłam tej dramy, jakoś nie mogłam się w nią wciągnąć i ostatecznie wspominam ją raczej z niesmakiem.
Just Between Lovers
★★★★★★★☆☆☆
Opis: Lee Kang Doo i Ha Moon Soo przed laty zostali połączeni przez okrutną tragedię. Oboje utknęli pod gruzami zawalonego centrum handlowego, gdzie przez kilka dni byli zdani tylko na siebie. Przetrwali, lecz ich życie już nigdy nie było takie samo. Moon Soo w katastrofie straciła młodszą siostrę i do tej pory obwinia się za jej śmierć; jej rodzice, nie potrafiąc pogodzić się z odejściem córki, rozstali się. Gnębiona przez wyrzuty sumienia postanowiła zostać architektem, by nigdy nie dopuścić do podobnej tragedii. Tymczasem Kang Doo w wyniku zawalenia galerii stracił nie tylko ojca, ale także perspektywy na przyszłość; w wyniku uszkodzenia kolana musiał pożegnać się z karierą sportowca. Oboje przez przypadek spotykają się ponownie przy projekcie budowlanym powstającym na gruzach starego centrum handlowego.
Jest Between Lovers to drama, która podbiła serca niemal wszystkich widzów... Z wyjątkiem mnie. Wszyscy wychwalali ją pod niebiosa, więc kiedy zabrałam się za oglądanie serialu, miałam ogromne oczekiwania i być może właśnie to był mój błąd? Uważam, że historia jest naprawdę dobra i przejmująca, a aktorzy stanęli na wysokości zadania, w zupełności wcielając się w swoje role i tworząc wielowymiarowych, skomplikowanych bohaterów przepełnionych cierpieniem, którzy mimo upływu lat wciąż wydają się tkwić pod gruzami zawalonego centrum handlowego, lecz... Ani razu nie dopadło mnie wzruszenie. Just Between Lovers ma przygnębiający, choć przepełniony nadzieją klimat i dla wielu osób była wręcz uzdrawiającą dramą, jednak nie byłam w stanie zidentyfikować się z historią, nie wywołała ona u mnie tak silnych emocji, jak się tego spodziewałam i po kilku miesiącach pamiętam zaledwie urywki. Uważam jednak, że warto obejrzeć Just Between Lovers choćby dla niesamowitego, pełnego wzajemnego zrozumienia romansu głównych bohaterów, doskonałych ról Junho oraz Jin Ah oraz zobaczeniu, jak osoby, które przeżyły prawdziwą tragedię, realistycznie radzą sobie z jej następstwami. To naprawdę dobry serial z głębokim przesłaniem, nie byłam jednak w niego zainwestowana emocjonalnie, przez co nie potrafię się nim zachwycić.
City Hunter
★★★★★☆☆☆☆☆
Opis: "Poochai" Lee Yoon Seung to uzdolniony absolwent MIT, który dostał pracę w Błękitnym Domu [siedziba prezydenta Korei Południowej]. Razem ze swoim zastępczym ojcem, dowódcą sił specjalnych kraju, planuje zemstę na pięciu skorumpowanych politykach, których działania przed laty doprowadziły do śmierci jego biologicznego rodzica i całej jego jednostki. W Błękitnym Domu jako ochroniarz pracuje także Nana – dziewczyna, którą Yoon Seung obiecał chronić.
City Hunter to już klasyk. Drama, która w trakcie trwania zebrała niesamowitą oglądalność, na stałe zapisując się w kanonie seriali, które musi obejrzeć każdy fan koreańskich produkcji. Stwierdziłam, że najwyższy czas nadrobić także te starsze dramy i stąd mój wybór padł na City Huntera z Lee Min Ho (którego zdążyłam pokochać w The Legend of the Blue Sea ♥) i Park Min Young (jedna z moich ulubionych koreańskich aktorek) w rolach głównych. Spodziewałam się wiele, bowiem drama ta jest często porównywana z Healerem, którego kocham całym swoim serduchem. Ostatecznie jednak nie polubiłam się z tym serialem, gdzie głównym wątkiem jest zemsta na wysoko postawionych politykach, w tym także na prezydencie, za porzucenie swoich żołnierzy w przeszłości. Przede wszystkim nie podobał mi się główny bohater; nawet jeśli rozumiem jego pobudki, absolutnie nie zgadzam się sposobu, w jaki traktował Nanę, przyciągając i odpychając, pomiatając nią z miejsca na miejsce. Sekwencje akcji były w porządku i zawsze ciekawiło mnie, jak tym razem Yoon Seung zemści się na korupcyjnych urzędnikach, było to jednak za mało, by City Hunter utrzymał moje zainteresowanie od początku do końca. Nie do końca rozumiem, dlaczego zalicza się do klasyków, ale od jego emisji minęło już siedem lat, a jego popularność nie znika. Osobiście jestem team Healer i to się nie zmieni.
When A Snail Falls In Love
★★★★★★☆☆☆☆
Opis: Detektyw Ji Bai ma wyszkolić nową rekrutkę świeżo po akademii policyjnej, genialną profilerkę Xu Xu, która została zatrudniona, mimo że zawaliła testy sprawnościowe. Xu Xu jest świetna w odgadywaniu cudzych myśli, nie potrafi jednak wchodzić w interakcje z innymi ludźmi, ale nie jest to powód, dla którego Ji Bai usilnie stara się jej pozbyć ze swojej jednostki. Chociaż Xu Xu jest uzdolnionym profilerem, biega wolno niczym ślimak i nie jest sprawna fizycznie. Udaje jej się jednak zaimponować swoimi talentami Ji Baiowi, który staje się jej mentorem. Z czasem zakochują się w sobie pośrodku licznych, prowadzonych przez nich śledztw.
When A Snail Falls in Love jest oparte na popularnej powieści; książki tego samego autora zostały zekranizowane w postaci innych chińskich dram jak Love Me If You Dare, które było tak cudownie skomplikowane i intrygujące, że trzymało mnie na krawędzi fotela od początku do końca, dlatego miałam ogromne oczekiwania względem tego serialu. Trudno mi powiedzieć, która z tych dwóch produkcji jest lepsza, bo kompletnie różnią się dynamiką akcji i całym klimatem, obie jednak są naprawdę dobre i jeśli tylko szukacie azjatyckiego kryminału, polecałabym właśnie cdramę nakręconą na podstawie książek Ding Mo. Skupiając się jednak na samym When A Snail Falls in Love – ten serial, mimo że kładzie bardzo duży nacisk na wątek kryminalny i psychologię zbrodniarzy, jest wprost przesłodki! A wszystko to za sprawą głównej bohaterki, cudownie niedostosowanego do prawdziwego życia geniusza. Jest ona bezpośrednia, ale stara się dostarczać prawdę tak, by nie zranić niczyich uczuć; zna swoją wartość, lecz nie jest arogancka i potrafi przeprosić, gdy popełni błąd lub nieumyślnie kogoś skrzywdzi. To taki psychologiczny Sherlock Holmes w spódnicy i naprawdę trudno jej nie kochać, zwłaszcza że swoje przygody w policji przedstawia za pomocą ilustracji, gdzie osoby z jej otoczenia zostały przedstawione w formie zwierząt. Główny protagonista również łapie za serce; jest odpowiedzialnym dowódcą jednostki, zdystansowanym, ale nie chłodnym, uwielbia żartować i się droczyć, a do tego jest pełen empatii. Trudno w serialach znaleźć tak zdrową parę postaci, co bez wątpienia zasługuje na duże uznanie. Intryga momentami była naciągana i drama być może nie trzymała w aż tak dużym napięciu, lecz When A Snail Falls in Love zdecydowanie zasługuje na uwagę. Uwierzcie mi, pochłoniecie ten serial w jeden dzień bez żadnych przerw, naprawdę trudno oderwać się od tej historii.
Chicago Typewriter
★★★★★★★★☆☆
Opis: Han Se Joo to współczesny pisarz, którego książki sprzedają się niczym ciepłe bułeczki, dzięki czemu zyskał status celebryty w Korei, jednak pierwszy raz w ciągu swojej kariery napotyka blokadę twórczą, której nie potrafi pokonać. Odkąd przestał pisać, zaczęły mu się śnić dziwne sny, w których jest pisarzem i rewolucjonistą w 1930 roku, w czasach okupacji japońskiej. Jedynym wyjściem z sytuacji wydaje się być skorzystanie z pomocy utalentowanego ghostwritera, Yoo Jin Oh, również pojawiającego się w snach, stawia on jednak warunki, na które Se Joo nie chce się zgodzić. W dziwnych wizjach pisarza pojawia się jeszcze jedna osoba, którą przez przypadek spotyka na swojej drodze – Jeon Seol, pani weterynarz i główna antyfanka aroganckiego Han Se Joo. Losy tej trójki zostały ze sobą związane na długo przed ich ponownym spotkaniu w dwudziestym pierwszym wieku, jednak czy uda im się rozwikłać tajemnicę z przeszłości, jednocześnie nie szkodząc swojej teraźniejszości?
Śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza drama, jaką obejrzałam w tym roku i zalicza się do moich all-time favorite. Chicago Typewriter jest tak świeży, intrygujący i niesamowity, że aż słów mi brakuje, by wyrazić genialność twórców. Wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe, przez co drama zachwyca nie tylko pomysłem na fabułę, ale także całym wykonaniem. Nie spodziewałam się, że zakocham się w Chicago Typewriter i bardzo długo zabierałam się za tę historię, ale już pierwszy odcinek sprawił, że straciłam głowę, a potem także i serce, akcja ani na chwilę nie zwalnia tempa, a każdy kolejny odcinek był jeszcze lepszy od poprzedniego! Nie chcę zbyt szczegółowo pisać o fabule, aby nie zdradzić wam ukrytych w niej niespodzianek, bo cała intryga została starannie zaplanowana i kolejne zwroty zaskakiwały mnie na każdym kroku, a kinematografia zapiera dech w piersiach. Do tego dochodzą świetnie napisani, wielowymiarowi bohaterowie, cudowny bromance i niesamowity, słodki romans, który sprawiał, że aż serce zaczynało mi szybciej bić i nie mogłam przestać się szczerzyć, widząc moje OTP na ekranie. Uwierzcie mi, warto obejrzeć Chicago Typewritera, który wyróżnia się oryginalnością, zabrał mnie na prawdziwy, emocjonalny rollercoaster, jednocześnie tworząc fantastyczną historię, która przebija niejedną powieść.
The Girl Who Sees Scents
★★★★★★★☆☆☆
Opis: Nastoletnia Eun Sol staje się świadkiem morderstwa swoich rodziców. Uciekając przed zabójcą, wpada pod samochód i trafia do szpitala, gdzie znajduje się dziewczynka o tym samym imieniu. Morderca przez przypadek zabija drugą Eun Sol, młodszą siostrę Moo Gaka, który postanawia wstąpić do policji i rozwiązać sprawę. Jednocześnie po kilku miesiącach ze śpiączki budzi się właściwa Eun Sol; na skutek wypadku zyskała umiejętność, dzięki której potrafi widzieć zapachy, doznała także amnezji i nie pamięta niczego sprzed momentu wypadku. Jeden z policjantów postanawia zabrać ją do domu, nadając jej nowe imię – Oh Cho Rim i chroni przed wciąż grasującym na wolności mordercą.
Szczerze, nie spodziewałam się zbyt wiele po tej dramie, trafiłam na nią zupełnie przypadkiem, ale absolutnie nie żałuję, że ją obejrzałam! Bardzo mocną stroną The Girl Whoo Sees Scents był nasz czarny charakter, bowiem cała idea seryjnego mordercy i jego skomplikowany, intrygujący modus operandi zasługuje na brawa, to jeden z najciekawszych motywów kryminalnych w koreańskich dramach (choć moim zdaniem pod sam koniec trochę zniszczyli jego postać i wciąż nad tym ubolewam)... Ale ja oglądałam ten serial dla romansu i nie wstydzę się tego przyznać. Jakoś w tym roku nie trafiło się zbyt wiele OTP, które zajęłyby miejsce w moim sercu, tymczasem wątek miłosny w The Girl Who Sees Scents totalnie zawrócił mi w głowie, Moo Gak i Cho Rim byli tak słodcy i zabawni, że właściwie nie potrzebowałam żadnej fabuły, mogłabym oglądać ich wspólne interakcje bez końca. Drama ta celowała w aspekt komediowy, ale dla mnie humor był raczej średni. Zdecydowanie polecam jednak obejrzenie The Girl Who Sees Scents, nawet mimo rozbudowanego elementu thrillera, była to lekka, przyjemna historia, którą obejrzałam w trzy dni i sprawiła mi wiele frajdy.
Hwayugi
★★★★★★★☆☆☆
Opis: Jin Seon Mi posiada niezwykłą zdolność – potrafi widzieć złe dusze i potwory, posiada legendarną moc Sam Jang, a jej krew przyzywa wszelkiej maści demony pragnące zdobyć potęgę dzięki jej zdolnościom. Jednym z nich jest Son Oh Gong, niegdyś bóstwo, które za karę zostało zesłane na ziemię. Kiedyś w wyniku podstępu Seon Mi uwolniła Son Oh Gonga z jego więzienia i od tamtej pory ich losy splotły się ze sobą nieodwracalnie. By przeżyć, kobieta nakłada bogowi mityczną bransoletę Geumganggo, przez którą Oh Gong wbrew swojej woli zakochuje się w Seon Mi i jest na każde jej skinienie, pod przymusem chroniąc ją przed wszelkimi niebezpieczeństwami. Oboje muszą zmierzyć się z siłami zła, jednocześnie unikając intryg Niebios i demona Ma Wang.
Hwayugi miało szansę stać się jedną z najlepszych dram tego roku i dołączyć do grona moich ulubieńców, od pierwszego momentu byłam zachwycona dosłownie wszystkim – intrygującymi, wielowymiarowymi bohaterami, zarówno tymi głównymi, jak i pobocznymi, wykorzystaniem elementów tradycyjnego, koreańskiego folkloru, niezwykle napisaną historią, która nie kojarzyła mi się z żadną widzianą do tej pory produkcją, a między głównymi postaciami tak niesamowicie iskrzyło, że wciąż mam ciarki na wspomnienie ich relacji... Zapewne zastanawiacie się, co w takim razie mogło pójść źle i naprawdę ciężko mi odpowiedzieć. Mniej więcej druga połowa dramy okazała się być słaba i przewidywalna, gdzieś od dwunastego odcinka wszystko zaczęło się psuć, twórcy zapomnieli, co to logika, intrygujące wątki z pierwszej części Hwayugi zostały zapomniane, a finał woła o pomstę do nieba, bo był po prostu śmiechu warty. Zamiast zakończyć epicką opowieść z prawdziwym przytupem, dostaliśmy... Nawet nie wiem, jak to określić, to była po prostu masakra piłą mechaniczną. Mimo to: POLECAM. Może jestem masochistką, ale tak zabawnej i intrygującej dramy nie widziałam od dawna, chcę mieć własnego Oh Gonga, bo to jeden z najwspanialszych męskich bohaterów w dramach ever, romans był piękny, przepełniony napięciem, momentami miałam dość ich przepychanek, ale uwierzcie, że warto czekać, do tego masa genialnych wątków pobocznych... Przymknijcie oko na słabe efekty specjalne, a naprawdę będziecie się przy tej dramie świetnie bawić.
My Amazing Boyfriend
★★★★★☆☆☆☆☆
Opis: Mutant Xue Ling Qiao przez kolejne stulecia pozostawał w śpiączce, wystawiony w muzeum jako zmumifikowane zwłoki. Zostaje przez przypadek obudzony ze snu przez mającą ciągłego pecha aktorkę Tian Jing Zhi. By uratować ją przed śmiercią i spłacić swój dług, łamie swoje zasady, dając jej swoją krew, przez którą zostają połączeni – Xue Ling Qiao czuje bicie serca dziewczyny i wie, kiedy znajduje się ona w niebezpieczeństwie. Postanawia wprowadzić się do jej mieszkania, wiedząc, że śmierć Tian Jing Zhi może zaowocować również jego śmiercią. Początkowa, wzajemna niechęć między tą dwójką powoli przekształca się w cieplejsze uczucia, jednak Ling Xiao i Jing Zhi zostają uwikłani w tajemniczą intrygę i plan zemsty ciągnący się przez ostatnie stulecia; w dodatku na Ling Xiao polują naukowcy zafascynowani jego niesamowitymi zdolnościami.
Nie mam pojęcia, jak udało mi się dobrnąć to końca My Amazing Boyfriend. Ta drama jest tak zła, że aż dobra; tak tragiczna, że aż wciągająca. Nie jestem pewna, jak się zabrać za napisanie mojej opinii, bo fabuła była tak niedorzeczna, że nadawała się tylko do kosza na śmieci, a bohaterowie tak okropni, że właściwie nie było momentu, w którym nie chciałabym ich udusić; mimo to bawiłam się przy tym serialu wyśmienicie. To było trochę jak z oglądaniem jakiejś katastrofy – wiesz, że jesteś świadkiem czegoś strasznego, jednak nie potrafisz odwrócić wzroku i z My Amazing Boyfriend jest podobnie. I chyba na tym skończę – jeśli jesteście masochistami, zapewne i tak spróbujecie, nie przejmując się moimi ostrzeżeniami, ale jeśli chcecie zachować zdrowe zmysły pod żadnym pozorem nie zabierajcie się za tę chińską produkcję.
Radio Romance
★★★★★★☆☆☆☆
Opis: Song Geu Rim pisze scenariusze programów radiowych, choć nie jest do końca uzdolniona literacko. Posiada pasję i chęci, lecz przez swoje niedostatki, mimo upływu lat, wciąż jest jedynie asystentką pisarza. Nie ma jednak zamiaru zrezygnować ze swojego marzenia, które zrodziło się po utracie wzroku przez jej matkę – wspólnie słuchały radia, Geu Rim również często opowiadała kobiecie, jak wygląda niebo, otaczający ich świat i pragnęła, by ktoś kiedyś przeczytał jej słowa na antenie, przynosząc ukojenie słuchaczom, jak kiedyś radio stało się dla niej niewysłowionym wsparciem. Kiedy programowi radiowemu Song Geu Rim grozi zdjęcie z anteny, udaje jej się zdobyć najbardziej pożądadnego DJa – popularnego aktora Ji Soo Ho, którego całe życie zostało zapisane w scenariuszu, a on nie umie zrobić niczego spontanicznego bez wcześniej przygotowanego skryptu.
Radio Romance zaczęło być emitowane w momencie, w którym żadna inna bieżąco transmitowana drama mnie nie interesowała, stąd postanowiłam dać jej szansę, zwłaszcza że zwiastuny wyglądały naprawdę ciekawie. Otoczka wokół tego serialu została mocno napompowana jako pierwszej dorosłej roli Kim So Hyun, niezwykle popularnej aktorki dziecięcej, która w tym roku skończyła dwadzieścia lat według koreańskiego sposobu liczenia. Początek był naprawdę niezły, podobała mi się postać Song Geu Rim, to, że dążyła do celu, ale nie robiła tego po trupach, była jednocześnie silna i wyrozumiała. Również sposób przedstawienia radia przypadł mi do gustu, był on niezwykle ciepły oraz pokrzepiający i sprawił, że zaczęłam zupełnie inaczej patrzeć na programy radiowe, jednak w pewnym momencie sympatyczna, przepełniona empatią historia przekształciła się w znaną z wszystkich innych dram opowieść o toksycznej rodzinie bogaczy, a romans między głównymi bohaterami w wielu momentach był... niewłaściwy? Rozumiem, że Soo Ho po raz pierwszy zaczęło zależeć na kimś poza samym sobą, ale za bardzo naciskał na Geu Rim w sprawach związku i przenoszenia go na coraz wyższe poziomy, co bardzo mi się nie podobało. Motyw radia również został zepchnięty na dalszy plan, przestano przejmować się programami opowiadającymi o ludzkich historiach, a według mnie była to najmocniejsza strona Radio Romance. Ostatecznie nie mogę powiedzieć, że była to jakaś wybitna produkcja, ale nie była też do końca zła, nawet jeśli scenarzyści zaczęli stosować bardzo tanie chwyty. Należy im się jednak szacunek za wprowadzenie niewidomej matki Geu Rim – w koreańskich serialach bardzo rzadko mówi się o jakichkolwiek niepełnosprawnościach ze względu na mentalność społeczeństwa, tymczasem utrata wzroku przez matkę głównej bohaterki odegrała znaczącą rolę. Ogólnie Radio Romance jest całkiem przyjemne, ale do zobaczenia tylko wtedy, gdy nie macie nic innego do oglądnięcia.
Uff, dotarliśmy do końca! Wiem, że zarzuciłam was lawiną tekstu i jeśli ktoś dotrwał do końca tego wpisu, należy mu się pomnik, nie żartuję. Mimo to mam nadzieję, że wśród tych jedenastu dram znalazł się tytuł, który zaintrygował was na tyle, byście dali mu szansę. Najbardziej z tej listy polecam genialnego Chicago Typewritera, jeśli macie ochotę na coś bardziej epickiego i wypełnionego fantastyką Hwayugi sprawdzi się idealnie, z kolei The Girl Who Sees Scents ma w sobie sporo uroku, a przy okazji posiada intrygujący wątek kryminalny. Nie będę was już dłużej dzisiaj zamęczać, zdradźcie mi tylko w komentarzach, jaka jest ostatnia koreańska drama, jaką widzieliście lub czy w ogóle jesteście zainteresowani azjatyckimi produkcjami ;)