Początkowo ten post w ogóle nie miał zostać opublikowany na blogu. Chciałam wam zrobić wielką niespodziankę i dzisiaj opublikować recenzję Kiedy wszystko się zmienia Lisy De Jong. Potem zaskoczyłabym was jeszcze bardziej, w środę publikując kolejny post, aż znowu odnaleźlibyśmy nasz wspólny rytm i udawalibyśmy, że ostatnie miesiące się nie wydarzyły. Uważam jednak, że zasługujecie na porządne wyjaśnienia odnośnie tego, dlaczego na blogu od przeszło siedmiu miesięcy nie pojawiła się żadna recenzja, dlaczego przestałam komentować wasze posty, dlaczego przez ten czas nie opublikowałam również żadnego planu odnośnie przyszłości Books by Geek Girl. Zawsze sobie obiecywałam, że nie będę jak niektóre blogerki i nie zniknę bez słowa, tymczasem właśnie to zrobiłam i uważam, że choćby z tego powodu należy wam się obszerniejsze wytłumaczenie tego, co się ze mną działo przez ostatnie miesiące.
Jak wiecie, w październiku rozpoczęłam pierwszy rok studiów na kierunku lekarskim. Czy było tak strasznie, jak wszyscy mówili? Nie. Czy trzeba było uczyć się systematycznie, aż z czasem miałam mdłości na widok opasłych tomów i wkułam całe podręczniki na pamięć, właściwie podczas odpowiedzi cytując autorów? Tak. Na studiach podstawą jest dobre zarządzanie czasem i ja na szczęście posiadam tę umiejętność, dlatego wieczory miałam z reguły wolne i poświęcałam je na relaks. Relaks w postaci koreańskich dram. Po całym dniu wpatrywania się w literki naprawdę nie miałam ochoty zabierać się za książkę, wolałam sięgnąć po coś, co dostarczało mi taką samą, jeśli nie większą ilość rozrywki, a nie wymagało ode mnie podobnego wysiłku. Nie ukrywam, że koreańskie seriale i kpop stały się moim sposobem na życie i bez wątpienia pomogły mi zachować zdrowe zmysły podczas wymagającego pierwszego roku studiów. Nigdy nie planowałam, że jakieś inne hobby zastąpi mi czytelnictwo, lecz w tym momencie wybrałam coś, co było dla mnie najlepsze i absolutnie tego nie żałuję, zwłaszcza że całym swoim serduchem kocham koreańską kulturę, dzięki niej poznałam ogrom pozytywnie zakręconych ludzi, z którymi mogę dyskutować godzinami. W tym wszystkim znalazły się również nowe obowiązki domowe, ponieważ mieszkam daleko od rodzinnych stron i musiałam się przyzwyczaić do jeszcze większej samodzielności, chciałam się również spotykać z towarzyszami niedoli, czyli kolegami z grup studenckich i w tym wszystkim zabrakło miejsca dla książek. Co nie oznacza, że za nimi nie tęskniłam! Wręcz przeciwnie!
Znacie to uczucie, kiedy bardzo chcecie coś zrobić, ale brakuje wam do tego motywacji? Z reguły mam w sobie wystarczająco dużo samozaparcia i niepotrzebny jest mi kopniak w cztery litery, żebym zabrała się do pracy, lecz w przypadku Books by Geek Girl bardzo chciałam... ale nie mogłam. Intensywnie myślałam nad tym, że znowu chcę wniknąć w ten świat; znowu chcę pisać recenzje, znowu chcę czytać książki, znowu chcę komentować posty na innych blogach, znowu chcę szukać ciekawych tematów do artykułów okołoksiążkowych, znowu chcę oglądać booktuberów, nawet znowu chcę robić śliczne zdjęcia książek, mimo że wcześniej zawsze na to narzekałam. Problem w tym, że moje ambitne plany kończyły się na pragnieniu, nie miałam żadnego planu, wiedziałam też, że jeśli nie czytam, nie będę w stanie napisać recenzji, więc blog nie ruszy. Musiałam więc zacząć czytać, problem w tym, że żadna lektura nie była w stanie przykuć mojej uwagi. Mówię to z bólem serca, lecz młodzieżówki nie wciągają mnie już tak bardzo jak kiedyś, zaczęłam dostrzegać w nich wady, których wcześniej nie widziałam. W tym roku przeczytałam zaledwie dziesięć książek. DZIESIĘĆ. Gdzie z reguły czytałam tak po osiemdziesiąt, dziewięćdziesiąt. Kiedy zmniejszyła się ilość lektur, zaczęłam mieć więcej czasu na przemyślenia odnośnie poznanej historii, co z kolei przełożyło się na fakt, że young adult przestało mnie w pełni zadowalać. I absolutnie nie ma w tym nic złego! Nie sądzę, bym kiedykolwiek była w stanie zrezygnować z czytania młodzieżówek, jednak nadszedł czas, by wzbogacić repertuar interesujących mnie gatunków. W końcu wszyscy się zmieniamy, dojrzewamy, a to nieuchronnie łączy się z tym, że zaczynamy próbować nowych rzeczy, a nasze gusta ulegają modyfikacji. Gdyby ktoś kilka lat temu powiedziałby mi, że tak bardzo zakocham się w Korei, nie uwierzyłabym mu, podobnie jak nie byłabym w stanie przyjąć do wiadomości, że w osiem miesięcy przeczytam zaledwie dziesięć powieści.
Zapewne do tej pory ten post nie napawał was optymizmem co do przyszłości Books by Geek Girl, lecz przysięgam, że wygrzebałam się już z króliczej nory i znowu chcę tutaj pisać. Dla was. Dla siebie. Nie mogę wam obiecać, że moja reanimacja okaże się skuteczna; może wrócę na kilka miesięcy i znowu zamilknę, po czym zapewne postaram się wrócić. Rozpisałam jednak harmonogram: posty będą pojawiać się dwa razy w tygodniu – w środy i soboty o 16:30. Przynajmniej taki jest plan na wrzesień i październik, jak to będzie wyglądało, gdy rok akademicki na dobre się rozpocznie, trudno mi powiedzieć. Jestem jednak zmotywowana, by znaleźć złoty środek i utrzymać balans. Zacznę się też rozglądać za nowym szablonem, ale wiecie, że grafika to moja słaba strona i będę się do tego zabierała jak pies do jeża, lecz chyba warto odświeżyć nieco wygląd... Jak sądzicie? Mam nadzieję, że ta przerwa sprawi, iż znowu będę pisała recenzje z takim samym entuzjazmem jak na samym początku istnienia bloga. Wiecie, że 14 sierpnia obchodziliśmy trzecie urodziny Books by Geek Girl? Kiedy zakładałam bloga z recenzjami, nigdy w życiu nie podejrzewałam, że tak długo będzie on funkcjonował. Dziękuję wam za to, że byliście i jesteście ♥ Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Kilka miesięcy temu wybiło też na liczniku 200,000 wyświetleń i jestem z tego powodu niesamowicie dumna. Mam nadzieję, że dalej będziecie ze mną i wspólnie będziemy pokonywać kolejne bariery. Wasze wsparcie zawsze będzie moją siłą napędową!
Zapewne do tej pory ten post nie napawał was optymizmem co do przyszłości Books by Geek Girl, lecz przysięgam, że wygrzebałam się już z króliczej nory i znowu chcę tutaj pisać. Dla was. Dla siebie. Nie mogę wam obiecać, że moja reanimacja okaże się skuteczna; może wrócę na kilka miesięcy i znowu zamilknę, po czym zapewne postaram się wrócić. Rozpisałam jednak harmonogram: posty będą pojawiać się dwa razy w tygodniu – w środy i soboty o 16:30. Przynajmniej taki jest plan na wrzesień i październik, jak to będzie wyglądało, gdy rok akademicki na dobre się rozpocznie, trudno mi powiedzieć. Jestem jednak zmotywowana, by znaleźć złoty środek i utrzymać balans. Zacznę się też rozglądać za nowym szablonem, ale wiecie, że grafika to moja słaba strona i będę się do tego zabierała jak pies do jeża, lecz chyba warto odświeżyć nieco wygląd... Jak sądzicie? Mam nadzieję, że ta przerwa sprawi, iż znowu będę pisała recenzje z takim samym entuzjazmem jak na samym początku istnienia bloga. Wiecie, że 14 sierpnia obchodziliśmy trzecie urodziny Books by Geek Girl? Kiedy zakładałam bloga z recenzjami, nigdy w życiu nie podejrzewałam, że tak długo będzie on funkcjonował. Dziękuję wam za to, że byliście i jesteście ♥ Nawet nie wiecie, ile to dla mnie znaczy. Kilka miesięcy temu wybiło też na liczniku 200,000 wyświetleń i jestem z tego powodu niesamowicie dumna. Mam nadzieję, że dalej będziecie ze mną i wspólnie będziemy pokonywać kolejne bariery. Wasze wsparcie zawsze będzie moją siłą napędową!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.