środa, 3 kwietnia 2019

Księżniczka popiołu, czyli to już było i to wiele razy

Od dawna nie byłam równie podekscytowana książką jak w przypadku Księżniczki popiołu. Śliczna okładka od razu zwróciła moją uwagę, jestem ogromną fanką wszelkich koron i diademów, więc oczywiście nie mogłam się powstrzymać przed zakupem własnego egzemplarza, zwłaszcza że zawsze uwielbiałam historie o zniewolonych księżniczkach powstających z popiołów (w tym przypadku dosłownie i w przenośni). Czy jednak moje spotkanie z twórczością Laury Sebastian było równie dobre, jak zapowiadał na to opis i okładka?

Theodosia miała sześć lat, kiedy jej kraj został zaatakowany, a jej matkę, Królową Ognia, zamordowano na jej oczach. Tego dnia Kaiser odebrał jej rodzinę, kraj i imię. Theo została koronowana na Księżniczkę Popiołów, otrzymując hańbiący tytuł, miała się wstydzić w nowym życiu spędzonym jako więzień.
Przez dekadę była niewolnicą we własnym pałacu. Znosiła niezliczone akty przemocy i kpiny ze strony Kaisera i jego dworu. Była bezsilna, a przeżyć w nowym świecie udało jej się tylko dzięki zakopaniu głęboko w swoim wnętrzu dziewczyny, którą była wcześniej.
Pewnej nocy Kaiser zmusza ją do zrobienia czegoś niewyobrażalnego. Z krwią na rękach i nadzieją na odzyskanie utraconego tronu, Theo zdaje sobie sprawę, że przetrwanie już jej nie wystarczy. Posiada przy tym broń – umysł ostrzejszy niż jakikolwiek miecz. Przez dziesięć lat Księżniczka Popiołów patrzyła, jak plądrowano jej kraj i niewolono naród. Teraz to wszystko ma się jednak skończyć…
Opis z LubimyCzytać

Księżniczka popiołu sprawiła, że poczułam się oszukana. Ta książka teoretycznie zawiera motywy, które uwielbiam w powieściach young adult – księżniczkę, która utraciła swoje dziedzictwo, polityczne intrygi toczące się na wrogim dworze, krwawego tyrana uciskającego podbity lud, wątek miłosny rozpoczynający się od nienawiści... Ale nie dość, że autorka nie zrobiła nic, by dodać swojej historii jakiejś oryginalności, to jeszcze te elementy po prostu nie grają ze sobą w tej powieści, co jest dla mnie dość zaskakujące, bo Laura Sebastian nawet nie starała się uciec od utartych schematów, a mimo to kompletnie nie wyszło jej połączenie ze sobą poszczególnych wątków. Niby książka nie jest tragiczna, niby całkiem znośnie się ją czyta, lecz trudno było mi pozbyć się wrażenia, że coś tutaj nie gra, że coś jest nie tak. Księżniczce popiołu wręcz dramatycznie brakuje akcji. Początek jest leniwy, jednak to jeszcze jestem w stanie wybaczyć, bo widać, że autorka przyłożyła się do konstrukcji świata, tworząc skomplikowany system zasad oraz historię kraju i chciała wprowadzić czytelnika w wykreowaną przez siebie rzeczywistość, ale im dalej w fabułę, tym gorzej. Akcja jest rozwleczona i przez to nużąca, przez cały czas czekałam, aż wreszcie ruszy do przodu, lecz zamiast tego właściwie ciągle staliśmy w jednym miejscu. Bohaterowie niby coś planują, ale właściwie na tych planach się kończy, zero działania, choć cel jest jasny. Nie było ani jednego momentu, który wbiłby mnie w fotel albo sprawił, że poczułabym choćby ukłucie zaskoczenia, zamiast tego jest mnóstwo gadania i zero akcji.

Moje największe zastrzeżenia względem Księżniczki popiołu kieruję jednak w stronę głównej bohaterki. Theodosia należy do tego niechlubnego grona niezdecydowanych, nudnych, szarych myszek w literaturze young adult. Kompletnie pozbawiona własnego zdania i inicjatywy, potulnie robiła wszystko, co jej kazano, zupełnie brakowało jej iskry. Nawet kiedy pod wpływem innych rebeliantów zaczęła zachodzić w niej "przemiana" i powtarzała sobie, że teraz będzie prawdziwą, nieustraszoną królową, wciąż była zupełnie pozbawiona charakteru, nie byłam w stanie uwierzyć w tę jej silniejszą odsłonę, bo Theo nawet w chwili podejmowania trudnych, koniecznych dla przetrwania jej ludu decyzji pozostawała tą samą, zagubioną, słabą dziewczyną, która przez lata dawała się wykorzystywać i tłamsić. Przy tym wszystkim inni bohaterowie zdawali się mieć w sobie o wiele więcej życia niż główna bohaterka, co tylko pogłębiało moje niezadowolenie wywołane zachowaniem Theodosii, która w dodatku została bardzo niekonsekwentnie poprowadzona i w tym miejscu muszę wspomnieć o tragicznym trójkącie miłosnym. Ja naprawdę nie wiem, co tutaj się wydarzyło. Chyba sama autorka nie wiedziała za bardzo, jak ma ugryźć cały ten wątek, bo w jednej chwili jest napisane, że jednego z adoratorów Theo nigdy go nie lubiła, później jednak kocha go z całego serca, a później znowu go nienawidzi i utrzymuje, że nigdy go tak naprawdę nie kochała, po czym znowu rzuca mu się w ramiona. Oczywiście w tych chwilach, gdy nienawidzi jednego, kocha drugiego, a później jej się to odmienia. Można oszaleć, czytając o tym niezdecydowaniu Theodosii.

Zakończenie Księżniczki popiołu jest dość intrygujące, ale znużenie lekturą, jej schematami i niechęć do głównej bohaterki sprawiły, że raczej nie sięgnę po kolejny tom. Świat wykreowany przez autorkę jest naprawdę interesujący, ale akcja jest za bardzo jednostajna i pozbawiona zwrotów, po prostu nie wciąga. Księżniczka popiołu może ma piękną okładkę i świetnie zapowiadające się motywy, jednak na tym jej plusy się kończą. Cały motyw rebelii jest przegadany, intrygi niczym nie zachwycają, a główna bohaterka jest apatyczna i pozbawiona werwy. Nie mogę powiedzieć, że cała powieść jest tragiczna, lecz na pewno nie porywa. Ja nie polecam.


Trylogia Księżniczka popiołu:
Księżniczka popiołu // Lady Smoke // Ember Queen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia