sobota, 13 kwietnia 2019

Serial: The Umbrella Academy

Jak już na pewno zdążyliście zauważyć, rzadko oglądam amerykańskie seriale. Sprawdziłam i wychodzi na to, że raz na trzy-cztery miesiące nachodzi mnie ochota, żeby znowu dać szansę zachodnim produkcjom, z lepszymi lub gorszymi skutkami. Tym razem nie mogłam przejść obojętnie koło The Umbrella Academy, które ostatnio widziałam dosłownie wszędzie, ale podeszłam do tej historii zupełnie bez oczekiwań, nawet nie do końca znając fabułę i to była świetna decyzja!

W 1989 roku w ciągu jednego dnia czterdzieści trzy kobiety rodzą noworodki i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że żadna z nich jeszcze kilka godzin wcześniej nie była w ciąży. Ekscentryczny miliarder Reginald Hargreeves postanawia zaadoptować niezwykłe dzieci, a każde z nich wykazuje niesamowite zdolności. Tworzy z nich drużynę, której misją jest ratowanie świata i walka ze złoczyńcami, a choć zapewnia im dogodne warunki do rozwoju, nie potrafi im dać tego, czego najbardziej pragną – ojcowskiej miłości. Numer Pięć zaginął w trakcie swojej podróży w czasie, a Ben, Numer Sześć, umarł w niewyjaśnionych okolicznościach, co z czasem doprowadziło do rozpadu grupy. Numer Jeden, Luther, który posiada nadludzką siłę, jako jedyny został przy ojcu, ale został przez niego odesłany na Księżyc. Numer Dwa, Diego, który zawsze trafia do celu, naginając przy tym prawa fizyki, wciąż nielegalnie bawi się w superbohatera, walcząc z przestępcami, ale za dnia sprząta salę treningową. Numer Trzy, Allison, która potrafiła słowami nakłonić ludzi do wierzenia w to, co chciała, została gwiazdą filmową, nie potrafi jednak pogodzić się z rozpadem małżeństwa i utratą praw do opieki nad córką. Numer Cztery, Klaus, potrafi kontaktować się ze zmarłymi, a jedynym sposobem, by odciąć się od ich głosów, są używki, dlatego bez przerwy jest na haju i właśnie wyszedł z kolejnego ośrodka odwykowego. Na końcu mamy Numer Siedem, Vanyę, która pozornie nie posiada żadnych zdolności, przez co w dzieciństwie zawsze była izolowana przez ojca i niedoceniana przez pozostałych. Rodzeństwo spotyka się ponownie, gdy dociera do nich wiadomość o śmierci ojca, a Numer Pięć powraca z przyszłości, przynosząc wieści o zagładzie świata, która nastąpi za dziesięć dni.


Recenzję The Umbrella Academy piszę właściwie od razu po obejrzeniu finału, dlatego wszystkie emocje wziąć we mnie buzują, bo CO TO BYŁ ZA FINAŁ. Właśnie z takim przytupem powinno się kończyć dobry serial, który na całe szczęście już ma potwierdzony drugi sezon, choć czekanie na niego na pewno będzie dla mnie udręką. Już sam fakt, że obejrzałam The Umbrella Academy praktycznie w przeciągu dwóch dni, choć starałam się sobie dawkować odcinki, jasno świadczy o moim uzależnieniu od tej historii, bo po prostu nie potrafiłam trzymać się z daleka od tej produkcji i powstrzymać się przed kliknięciem play. Co prawda dwa pierwsze odcinki były dość powolne, choć możliwe, że tak to odbieram po ilości akcji i rozbudowanych wątków, jakie zaserwowały nam kolejne odcinki, wynika to jednak z konieczności wprowadzenia do barwnego i bardzo skomplikowanego życia rodziny Hargreeves, których obecnie nie łączy praktycznie nic, ich drogi rozeszły się przed wieloma laty i na początku dostajemy zaledwie okruchy, które z czasem przekształcają się w kompleksową opowieść o siódemce obdarzonych mocami dzieciaków, zmagających się z osobistymi demonami, traumami i niespełnionymi marzeniami. 


The Umbrella Academy to serial absurdalny, przepełniony groteską i przemocą, ale przy tym sprytnie przemyca elementy dramaty psychologicznego. Nie jest to typowa produkcja o superbohaterach, którzy cechują się silnym kompasem moralnym i podniosłymi motywami, to dysfunkcyjna grupa egoistycznych, przepełnionych goryczą i niewłaściwymi pobudkami osób i myślę, że to właśnie w tym tkwi siła całego serialu. Nie jestem fanką typowego kina superbohaterskiego, a The Umbrella Academy mnie urzekło; nie tylko swoją karykaturalną dziwacznością, ale także doskonale skrojonymi bohaterami i, skoro przy tym jesteśmy, także antybohaterami, którzy byli równie intrygujący i niejednoznaczni jak nasi protagoniści. Moje serce bezpowrotnie skradli Klaus oraz Numer Pięć, Robert Sheehan i Aidan Gallagher wręcz brawurowo odegrali swoje role, ale Diego, Allison i Luther również niesamowicie mnie interesowali. Jak zawsze musiała pojawić się jedna narracja, która mi się nie podobała i ten mało zaszczytny tytuł przypada Vanyi, która jako ta normalna w rodzinie Hargreevesów była, no cóż, nudna. Dopiero w ósmym odcinku zaczęłam żywić względem niej cieplejsze uczucia. Cieszę się, że scenarzyści nie zmarnowali potencjału bohaterów, a pozwolili im się rozwinąć i dojrzeć, każde z rodzeństwa Hargreeves dostało swój moment, by błyszczeć i jestem pod wrażeniem tego, jak sprytnie udało się poprowadzić wszystkie te wątki, by ze sobą współgrały, a jednocześnie uwypuklały zupełnie inną postać. The Umbrella Academy jest idealnie dopracowane także od strony technicznej, montaż i zdjęcia są świetne, ale ścieżka dźwiękowa to już w ogóle mistrzostwo, znajduje się na zupełnie innym poziomie w stosunku do innych seriali, jakie oglądałam. Jakość tej produkcji jest niesamowita. 


The Umbrella Academy to serial mroczny, abstrakcyjny, przerysowany i genialny w swoim uporządkowanym szaleństwie. Nie spodziewałam się, że tak bardzo mi się spodoba, ale zupełnie sobą zachwycił. Znajdziecie tutaj wszystko, co powinno znaleźć się w dobrym serialu: oryginalne podejście do tematu, mnóstwo akcji, czarny humor, komiczną rozrywkę przeplataną z dramatem psychologicznym i wielowymiarowych, skomplikowanych bohaterów, którzy skrywają o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Nawet jeżeli nie jesteście fanami kina superbohaterskiego, nie mam wątpliwości, że serial wam się spodoba, bo może znajdziecie tutaj ludzi obdarzonych nadludzkimi zdolnościami, ale do superbohaterów im daleko. Obejrzyjcie. Naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia