MyBookBox zainteresował mnie z wielu powodów. Podoba mi się w nim to, że wcześniej pojawiają się podpowiedzi dotyczące gadżetów, wiemy również, jaką książkę znajdziemy w środku. Najbardziej przekonała mnie jednak poprzednia, bożonarodzeniowa edycja tego pudełka, bo zawierała w sobie mnóstwo wspaniałych przedmiotów i czułam ogromny zawód, że nie zdecydowałam się na zakup tego świątecznego boxa, bo był po prostu genialny. Właśnie dlatego musiałam zaopatrzyć się w kolejne pudełko i tak wczoraj odebrałam swojego Noworocznego MyBookBoxa. Co znalazłam w środku i jakie są moje wrażenia po zapoznaniu się z zawartością?
To pierwszy rzut oka na wnętrze pudełka. Nie ukrywam, że początkowo miałam dobre przeczucia, bo box był dość ciężki, ale dość szybko okazało się, że nie ma w nim nic ciekawego.
Gadżety związane z promocją Naznaczonych śmiercią. Magnes na lodówkę, mało poręczny długopis, notes i tatuaże, które swoją drogą niespecjalnie mi się podobają... Żadna z tych rzeczy nie jest mi potrzebna, nie sprawiła mi żadnej radości i ogólnie te przedmioty według mnie były zupełnie zbędne w pudełku, chyba miały na celu jedynie zapchanie czymś wolnej przestrzeni w środku. Nic interesującego.
W końcu przechodzimy do czegoś, co ma więcej sensu w pudełku mającym sprawić radość czytelnikom. Jest to filcowa okładka na książkę, dzięki której możemy wrzucić swój egzemplarz do torebki i nie martwić się, że ulegnie zniszczeniu. Kolor i design są bardzo uniwersalne, trochę żałuję, że nie pojawiło się tutaj więcej szaleństwa, jednak ze względu na pragmatyzm jest to na pewno przydatny gadżet, choć mógłby być lepszej jakości.
Tutaj z kolei design jest świetny, zarówno na zewnątrz, jak i wewnątrz, jednak samo zorganizowanie INSPI budżetu w środku nie do końca do mnie przemawia. W dodatku jest on cieniutki i przeznaczony jedynie na trzy miesiące! Według mnie powinien on zostać przewidziany na cały rok, tymczasem nie będzie on zbyt długo dla mnie przydatny.
Na końcu czekała na mnie oczywiście książka. Na razie Naznaczeni śmiercią zbierają różne opinie, ale i tak chciałam przeczytać najnowszą powieść Veronici Roth. Niestety, zadowolenie z posiadania tej książki na półce dość szybko musiało ustąpić złości. Mój egzemplarz ma z boku pobrudzone strony czymś czarnym, a z tyłu róg okładki jest urwany. Wydaje mi się, że jednak osoby odpowiedzialne za box powinny zadbać o dobrą kondycję powieści, a moja jest znacząco zniszczona.
Powiedzieć, że jestem rozczarowana to za mało. Według mnie Noworoczny MyBookBox okazał się być całkowitą stratą pieniędzy i strasznie żałuję, że zdecydowałam się go zakupić, bo nie tylko nie spełnił moich oczekiwań, ale okazał się być po prostu nędzny. Do tej pory byłam w miarę zadowolona z przychodzących do mnie pudełek, jednak Noworoczny MyBookBox okazał się być tak słaby i sprawił mi taki zawód, że nie wiem, czy na dobre nie zraził mnie do idei boxów. Jestem naprawdę niezadowolona, wręcz zdenerwowana, bo to pudełko okazało się być marnotrawstwem moich pieniędzy. Mam nadzieję, że nie popełniliście tego samego błędu co ja. Od dzisiaj MyBookBoxa będę omijać szerokim łukiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.