Księga wyzwań Dasha i Lily to ciepła, niezwykle urokliwa, wręcz magiczna opowieść, która niemal od razu mnie zjednała. Kiedy tylko dowiedziałam się, że w Polsce pojawi się kolejna powieść tego wspaniałego pisarskiego duetu, od razu zapragnęłam ją przeczytać, przekonana, że David Levithan i Rachel Cohn ponownie mnie zaskoczą. I zaskoczyli. Tylko że Nick i Norah. Playlista dla dwojga kompletnie do mnie nie trafiła.
Nick to uzdolniony tekściarz i basista nowojorskiej kapeli rockowej - muzyką próbuje uleczyć złamane serce. Norah również przeżyła zawód miłosny, więc kiedy nieznajomy chłopak prosi ją, by przez pięć minut udawała jego dziewczynę, zgadza się. W ten sposób krzyżują się drogi dwóch osób, których pozornie, poza gustem muzycznym, nic nie łączy, jednak to spotkanie szybko przeradza się w zwariowaną pierwszą randkę, która trwa całą noc i która ma szansę zmienić życie ich obojga.
Zacznę od tego, że Nick i Norah. Playlista dla dwojga to niemal zupełne przeciwieństwo Księgi Dasha i Lily. Tamta książka była słodka, zabawna, romantyczna i przede wszystkim niewinna. Z kolei klimat Nick i Norah. Playlista dla dwojga jest ciężki, momentami wręcz skandaliczny. Autorzy ukazali świat nastolatków od zupełnie innej strony niż poprzednio - tutaj króluje brzydota, zadymione kluby, nałogi, dzikie pożądanie, przekleństwa, zabawa, kaprysy i zachcianki. W głównej mierze to właśnie ta specyficzna, przybrudzona atmosfera powieści sprawiła, że nie potrafiłam wciągnąć się w tę historię. Cohn i Levithan chcieli postawić na maksymalny realizm, a ostatecznie wyszło to sztucznie. Bardziej niż z ekscytacją, patrzyłam na tę punkową otoczkę z niesmakiem, bo według mnie autorzy przesadzili z kontrowersyjnością i goryczą.
Bohaterowie też nie zachwycają. Drugoplanowe postacie zostały zepchnięte w kąt, aby zrobić miejsce dla rozwijającego się zauroczenia Nory i Nicka, co było ogromnym błędem, bo chociaż większości z nich autorowie poświęcili zaledwie kilka zdań, byli oni mniej papierowi niż nasz tytułowy duet. Zarówno Nick, jak i Norah stanowią świetny materiał na wielowymiarowych, głębokich bohaterów, ale ich potencjał nie został w pełni wykorzystany. W ostatecznym rozrachunku tak naprawdę nic o nich nie wiem poza tym, że mają ewidentny problem z buzującymi hormonami, bo ich relacja w dużej mierze została sprowadzona do fizyczności. Nick to wrażliwa dusza, ironiczny dżentelmen o łagodnym, nieco melancholijnym usposobieniu i zapałałam do niego sympatią od pierwszej strony, ale brakuje w nim jakiejś iskry. Do tej pory nie zdecydowałam, co myśleć o Norze, która nie wiedziała, czego chce od życia i momentami zachowywała się jak psychopatka. Była bardziej wyrazista niż Nick, ale przez to przekombinowana. Nie wiem, czy taki był zamysł autorów, ale przez całą książkę nie poznajemy żadnych faktów z ich przeszłości, jakby istnieli tylko w tej jednej chwili, przez co zostali znacząco spłyceni. Ich życie kręci się tylko wokół miłości lub jej braku, zabrakło mi szerszego spojrzenia zarówno na całą sytuację, jak i na bohaterów. Nicka i Norę ratuje humor, którego jest tutaj pod dostatkiem. Nie każdemu może on przypaść do gustu, momentami wydaje się być wymuszony, ale Levithan i Cohn serwują nam ironię w swoim najlepszym wydaniu. Niestety, książka została nieco przegadana. Dialogów jest naprawdę mało, a według mnie to one wychodzą temu duetowi najlepiej. Nick i Norah. Playlista dla dwojga została zdominowana przez rozwlekłe przemyślenia głównych bohaterów, które niepotrzebnie wydłużają akcję i utrudniają odbiór.
Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że historia Nicka i Nory została niepotrzebnie spłycona. Podczas gdy Księga wyzwań Dasha i Lily mnie oczarowała, Nick i Norah. Playlista dla dwojga nie wzbudziła we mnie żadnych uczuć, to było trochę tak, jakby pękła bańka mydlana. Zamiast w radość, wprawiła mnie w przygnębiający, posępny nastrój. Czyżby magia zupełnie wyparowała? Na szczęście nie. Muzyka stanowi najjaśniejszy punkt całej książki. Przez kolejne tytuły piosenek każdy koneser klasycznego rock'n'rolla będzie się rozpływał, ale nawet laik doceni nie tyle gust muzyczny bohaterów, co ich oddanie dźwiękom. To, jak Nick i Norah znajdują wspólny język dzięki kolejnym składankom i zespołom jest wspaniałe. Zachwyciło mnie również nieoczywiste przedstawienie relacji damsko-męskich. Kobiety chyba faktycznie są z Wenus, a mężczyźni z Marsa, bo kolejne wydarzenia i sygnały zupełnie inaczej odbierała Norah, podczas gdy Nick podchodził do nich w odmienny sposób.
Nick i Norah. Playlista dla dwojga to książka, która nie każdemu się spodoba. Ja sama jestem okropnie zawiedziona, dlatego przy zakupie tej pozycji, nie kierujcie się swoim uwielbieniem do Księgi wyzwań Dasha i Lily, bo to dwie, zupełnie odmienne powieści. To historia o leczeniu złamanego serca za pomocą nowych, szalonych wyzwań i muzyki, która mnie nie poruszyła, ale wydaje mi się, że powinna przypaść do gustu każdemu miłośnikowi punka i rock'n'rolla.
Zacznę od tego, że Nick i Norah. Playlista dla dwojga to niemal zupełne przeciwieństwo Księgi Dasha i Lily. Tamta książka była słodka, zabawna, romantyczna i przede wszystkim niewinna. Z kolei klimat Nick i Norah. Playlista dla dwojga jest ciężki, momentami wręcz skandaliczny. Autorzy ukazali świat nastolatków od zupełnie innej strony niż poprzednio - tutaj króluje brzydota, zadymione kluby, nałogi, dzikie pożądanie, przekleństwa, zabawa, kaprysy i zachcianki. W głównej mierze to właśnie ta specyficzna, przybrudzona atmosfera powieści sprawiła, że nie potrafiłam wciągnąć się w tę historię. Cohn i Levithan chcieli postawić na maksymalny realizm, a ostatecznie wyszło to sztucznie. Bardziej niż z ekscytacją, patrzyłam na tę punkową otoczkę z niesmakiem, bo według mnie autorzy przesadzili z kontrowersyjnością i goryczą.
Bohaterowie też nie zachwycają. Drugoplanowe postacie zostały zepchnięte w kąt, aby zrobić miejsce dla rozwijającego się zauroczenia Nory i Nicka, co było ogromnym błędem, bo chociaż większości z nich autorowie poświęcili zaledwie kilka zdań, byli oni mniej papierowi niż nasz tytułowy duet. Zarówno Nick, jak i Norah stanowią świetny materiał na wielowymiarowych, głębokich bohaterów, ale ich potencjał nie został w pełni wykorzystany. W ostatecznym rozrachunku tak naprawdę nic o nich nie wiem poza tym, że mają ewidentny problem z buzującymi hormonami, bo ich relacja w dużej mierze została sprowadzona do fizyczności. Nick to wrażliwa dusza, ironiczny dżentelmen o łagodnym, nieco melancholijnym usposobieniu i zapałałam do niego sympatią od pierwszej strony, ale brakuje w nim jakiejś iskry. Do tej pory nie zdecydowałam, co myśleć o Norze, która nie wiedziała, czego chce od życia i momentami zachowywała się jak psychopatka. Była bardziej wyrazista niż Nick, ale przez to przekombinowana. Nie wiem, czy taki był zamysł autorów, ale przez całą książkę nie poznajemy żadnych faktów z ich przeszłości, jakby istnieli tylko w tej jednej chwili, przez co zostali znacząco spłyceni. Ich życie kręci się tylko wokół miłości lub jej braku, zabrakło mi szerszego spojrzenia zarówno na całą sytuację, jak i na bohaterów. Nicka i Norę ratuje humor, którego jest tutaj pod dostatkiem. Nie każdemu może on przypaść do gustu, momentami wydaje się być wymuszony, ale Levithan i Cohn serwują nam ironię w swoim najlepszym wydaniu. Niestety, książka została nieco przegadana. Dialogów jest naprawdę mało, a według mnie to one wychodzą temu duetowi najlepiej. Nick i Norah. Playlista dla dwojga została zdominowana przez rozwlekłe przemyślenia głównych bohaterów, które niepotrzebnie wydłużają akcję i utrudniają odbiór.
Nie potrafię pozbyć się wrażenia, że historia Nicka i Nory została niepotrzebnie spłycona. Podczas gdy Księga wyzwań Dasha i Lily mnie oczarowała, Nick i Norah. Playlista dla dwojga nie wzbudziła we mnie żadnych uczuć, to było trochę tak, jakby pękła bańka mydlana. Zamiast w radość, wprawiła mnie w przygnębiający, posępny nastrój. Czyżby magia zupełnie wyparowała? Na szczęście nie. Muzyka stanowi najjaśniejszy punkt całej książki. Przez kolejne tytuły piosenek każdy koneser klasycznego rock'n'rolla będzie się rozpływał, ale nawet laik doceni nie tyle gust muzyczny bohaterów, co ich oddanie dźwiękom. To, jak Nick i Norah znajdują wspólny język dzięki kolejnym składankom i zespołom jest wspaniałe. Zachwyciło mnie również nieoczywiste przedstawienie relacji damsko-męskich. Kobiety chyba faktycznie są z Wenus, a mężczyźni z Marsa, bo kolejne wydarzenia i sygnały zupełnie inaczej odbierała Norah, podczas gdy Nick podchodził do nich w odmienny sposób.
Nick i Norah. Playlista dla dwojga to książka, która nie każdemu się spodoba. Ja sama jestem okropnie zawiedziona, dlatego przy zakupie tej pozycji, nie kierujcie się swoim uwielbieniem do Księgi wyzwań Dasha i Lily, bo to dwie, zupełnie odmienne powieści. To historia o leczeniu złamanego serca za pomocą nowych, szalonych wyzwań i muzyki, która mnie nie poruszyła, ale wydaje mi się, że powinna przypaść do gustu każdemu miłośnikowi punka i rock'n'rolla.
4/10
Za możliwość przeczytania Nick i Norah. Playlista dla dwojga serdecznie dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las!
Ja nie byłam zachwycona "Księgą wyzwań Dasha i Lily", dlatego do tej powieści podchodzę bardzo, ale to bardzo sceptycznie ;)U mnie na blogu konkurs z nagrodą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maniaczka książek!
countrywithbooks.blogspot.com
Nie lubię Levithana, a przynajmniej tak sądzę po przeczytaniu jego "Każdego dnia" i kawałka "Willa Graysona", którego, niestety, zirytowana oddałam do biblioteki. Spodziewałam się ciepłej historii, a, sądząc po Twojej recenzji, świat Nicka i Nory przedstawia się zupełnie inaczej. Jeżeli kiedyś będę miała ochotę na typowo przybrudzony klimat, może spróbuję, ale boję się, że czeka mnie zawód - spłycona historia, niewykorzystany potencjał... to cechy, które w książkach okropnie mnie irytują. Szkoda, że ta powieść nie spełniła Twoich wymagać - także życzę lepszych lektur na przyszłość! :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzję "Niezłomnych" :* pattbooks.blogspot.com
Czytałam niedawno recenzję tej książki i od tamtej pory czułam się zaintrygowana tą książką. Znam twórczość Rachel Coin z Bety i akurat tamta książka bardzo mi się podobała. Nie wiem jednak, jak wypada w duecie pisarskim, ale mimo wszystko chętnie dowiem się tego na przykładzie Nick i Norah. Playlista dla dwojga :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
secretsofbooks.blogspot.com/
Jestem bardzo ciekawa tej powieści, mam ochotę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttp://recenzjeparabatai.blogspot.com/
Bardzo ciekawiła mnie ta książka - wręcz przyznam się szczerze, że miałam ochotę po nią sięgnąć. Ale po Twojej recenzji mój zapał nieco zmalał i chyba póki co dam sobie z nią spokój. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Jestem na świeżo po lekturze Księgi.. i jestem oczarowany duetem Levithana i Cohn.
OdpowiedzUsuńMam niezmierną ochotę przeczytać, ale słyszę coraz więcej negatywnych opinii, ale wolę przeczytać sam i dopiero potem ocenić.
Pozdrawiam bardzo serdecznie! ^^
czytamboczytam.blogspot.com
O kurczę. Zazwyczaj spotykam się z wysoką oceną i recenzją tej książki.. Kurczę, aż muszę się zastanowić czy faktycznie warto po nią sięgać..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
Po książkę, nie mam zamiaru sięgać, bo jakiś czas temu widziałam film. Ten jednak wspominam bardzo jako ciepłą, romantyczna historię o połączeniu dwóch zagubionych dusz. Możliwe, że scenarzyści wydobyli z książkowej historii to co najlepsze.
OdpowiedzUsuńNie znam duetu, ani samotnych pozycji tych autorów. Jednak nie czuję się zachęcona. Może jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce, ale nic na siłę ;) No chyba że z powodu ciekawości i gatunku muzycznego ;)
OdpowiedzUsuńNie znam książki, słyszę o niej pierwszy raz, ale tematyka mnie interesuje, więc może sprawdzę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulinka z
http://ksiegoteka.blogspot.com/
Rock! Coś dla mnie! Wreszcie stworzono książkę dla mnie!
OdpowiedzUsuńNatychmiast trafia na listę MUST HAVE, a Ciebie zapraszam do mnie na nową, kompletnie odmienną notkę :)
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Książka całkiem mi się podobała, lekka lecz nie zniewalająca :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze żadnej książki Levithana. Po Willów Graysonów nie mam zamiaru sięgnąć, bo zawiodłam się na Johnie Greenie, a resztę może i przeczytam, ale na pewno nie w najbliższym czasie. Ostatnio bardziej ciągnie mnie do paranormalnych historii, fantastyki i starszych książek niż romansideł dla nastolatek :) Zwłaszcza jeżeli coś jest niedopracowane, bo ostatnio rzucam książkami w kąt dosyć często.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta książka okazała się być tak dużym rozczarowaniem. Planowałam po nią sięgnąć, ale chyba jeszcze się zastanowię ;)
OdpowiedzUsuńO popatrz, a mnie "Księga wyzwań..." rozczarowała. To prawda, że była dość słodka i niewinna, ale też strasznie naciągana. Do "Playlisty"mnie nie ciągnie, choć ta "Nora-psychopatka" mnie zaintrygowała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
naksiazki.blogspot.com
Ja zakochałam się w oby dwóch wymienionych przez ciebie tytułach :)
OdpowiedzUsuńNo i jestem w kropce! Bo naczytałam się tyle wysokich ocen na temat tej pozycji, a teraz mam wrażenie, ze również i na mnie nie wywarłaby takiego wielkiego wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńOj! Mocno mnie zasmuciła Twoja recenzja, ale mimo wszystko pragnę przeczytać tę książkę i wyrobić sobie własne zdanie.
OdpowiedzUsuńpo Twojej recenzji widać, że nie warto brać się za tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/
Pamiętam, że kilka lat temu oglądałam film i bardzo mi się podobał, jednak ze względu, że jednak było to te kilka lat temu mam wrażenie, że między mną teraz, a mną wtedy jest ogromna przepaść. Dla tego jestem ciekawa książki, a raczej bardziej tego jak na całą tą historię zareagowałabym dzisiaj. Sądzę, że mimo wszystko mogą to być moje klimaty i przeczytam tą książkę, by wyrobić sobie własne zdanie na jej temat :D
OdpowiedzUsuńObserwuję i czekam na kolejne posty :D Pozdrawiam cieplutko :*
Julka z julyinthebookland.blogspot.com
Ta książka jest u mnie na półce i czeka na swoją kolej. Nigdy nie czytałam nic tych autorów wiec jestem ciekawa jak to wypadnie. Ale coraz częściej gdy trafiam na jakieś recenzje właśnie tej książki jest ona mocno krytykowana. Mam nadzieje , ze uda mi sie przez nią przebrnąć w miarę szybko i przyjemnie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://zaczytanamarzycielka8.blogspot.com/