środa, 2 marca 2016

Dziesięć płytkich oddechów, czyli zespół stresu pourazowego

Dziesięć płytkich oddechów to książka, która już od dłuższego czasu znajdowała się na mojej liście do przeczytania. Od dawna słyszałam o niej dość pochlebne opinie, pojawiła się też kilkakrotnie w zestawieniach najlepszych NA, a ponieważ ostatnio mam ogromną ochotę na ten gatunek, postanowiłam po nią sięgnąć, korzystając z ferii. 

Kacey Cleary w wypadku samochodowym, w którym uczestniczyła, straciła rodziców. Razem ze swoją młodszą siostrą Livie została oddana pod opiekę wujostwu, które niezbyt dobrze radzi sobie z dorastającymi dziewczętami. Kiedy wuj próbuje dobrać się do Livie, Kacey pakuje ich walizki i we dwie, nie odwracając się za siebie, ruszają do Miami. Kacey ma jeden cel: zapewnić siostrze godne warunki do życia i wysłać ją na studia do Princeton, o których zawsze marzyła. Jednak kiedy na drodze dziewczyny staje przystojny Trent, który powoli rozmraża jej serce skute lodem, Kacey zaczyna tracić grunt pod nogami. 

Zapowiadało się naprawdę pięknie - Kacey była całkiem dobrze wykreowaną postacią, choć momentami nie wszystkie jej cechy charakteru się ze sobą kleiły, jej historia była odkrywana po kawałeczku i, chociaż nie odbiega od standardów New Adult, gdzie za każdą postacią kryje się smutna przeszłość, to kolejne szczegóły sprawiały, że jej przejścia wyróżniały się na tle innych bohaterek i nie były banalne. Naprawdę myślałam, że Dziesięć płytkich oddechów ma potencjał, by stać się jedną z lepszych książek NA, jakie miałam przyjemność czytać. A potem wszystko runęło jak domek z kart. Zamiast chwytającej za serce powieści, która w poruszający sposób dotknęłaby problemu straty, jazdy po pijanemu i przebaczenia sobie oraz światu, dostałam nieprzekonywującą, sztuczną książkę, która w żaden sposób mnie nie porwała. W przeciągu zaledwie kilku godzin połknęłam Dziesięć płytkich oddechów i jestem pewna, że nie pozostanie ona na długo w mojej pamięci. 

Jak to zwykle w New Adult bywa, fabuła kręci się wokół związku dwójki osób mocno doświadczonych przez los. O kłopotach Trenta dowiadujemy się dopiero pod sam koniec, ale było to tak oczywiste, że we wszystkim zorientowałam się już w połowie książki, jeśli nie wcześniej. Nie dość, że ten wątek był strasznie przewidywalny, to jeszcze nie czułam żadnej chemii między Kacey a Trentem, nie wspominając nawet o rzekomym uczuciu, które się między nimi zrodziło. Cała relacja była bardziej oparta na fizycznym pociąganiu, niż na głębokiej, emocjonalnej więzi. Według mnie Dziesięć płytkich oddechów przez nadmiar erotyzmu straciło na wartości. Naprawdę niewiele mogło uratować tę książkę, a kiedy K. A. Tucker dołożyła jeszcze przesłodzone, wyidealizowane zakończenie, w ogóle straciłam całe zainteresowanie tą pozycją. Zero zaskoczeń, zero fajerwerków, zero zaangażowania z mojej strony. Dziesięć płytkich oddechów czyta się naprawdę szybko, jednak bez specjalnego przekonania.

Jedyna rzecz, która zasługuje na uwagę, to zespół stresu pourazowego. Trochę obawiałam się, że przy tym poziomie książki, w pewnym momencie ten problem po prostu magicznie zniknie, miłość okaże się lekarstwem, a wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie. Kacey jednak cały czas zmaga się z demonami przeszłości, a sposób, w jaki to robi, na pewno nie jest konwencjonalny. K. A. Tucker podjęła odważną próbę przedstawienia ciężkiego tematu ZSP, opisania, co dzieje się z osobami cierpiącymi na tę chorobę. Może nie wyszło to idealnie, ale na pewno nie kiczowato i za to należy się dość duży plus.

Lekturę Dziesięciu płytkich oddechów mogę najlepiej podsumować dwoma słowami: jestem rozczarowana. Fabuła była naciągana i do bólu przewidywalna, bohaterowie zostali pobieżnie nakreśleni, a całokształt wypada raczej blado na tle innych powieści New Adult. Ta książka zdecydowanie nie spełniła moich oczekiwań i raczej nie sięgnę po kolejne książki K. A. Tucker z tego cyklu.

4,5/10

24 komentarze:

  1. O, a jeszcze niedawno czytałam peany na temat tej książki. I chyba już po Twojej recenzji domyśliłam się, jakie były problemy Trenta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chce przeczytać tą książkę, już od długiego czasu czeka na czytniku :) Widzę, że Tobie średnio się spodobała, ale myślę, że mimo wszystko za jakiś czas po nią sięgnę z ciekawości.
    Justyna z livingbooksx.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bleh, nawet nie będę sobie głowy zawracała tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Meh, no nie lubię za bardzo new adult po prostu, więc raczej nawet przez myśl by mi nie przeszło, by po to sięgać XD Takie to oklepane już nawet po opisie oceniając.
    drewniany-most.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, co zrobić z tą książką. To jedna z tych z NA, które są wyjątkowo wychwalane. Ale znajdują się też takie opinie, jak Twoja. Pewnie dam sobie spokoj albo znowu się zawiodę. W tej chwili czytam jakże rewelacyjną Utratę, a na razie jest naprawdę kiepsko. Może jesteśmy po prostu bardziej wymagające niż inni.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam wiele pozytywnych opinii, dlatego jestem zdziwiona Twoją niską oceną. Ale skoro to taka sztuczna, nudnawa powieść, to nie mam zamiaru tracić dla niej czas. Takich słabych książek jest wiele, a ja nie potrzebuje dodatkowych na półce. Poza tym, nie lubię, gdy w powieściach nawet uczucie między bohaterami wydaje się na pierwszy rzut oka nienaturalne. Skoro to tylko fizycznie przyciąganie, bo po prostu jedna wielka brednia. Och, a wiązałam z tą książką takie plany :/

    Pozdrawiam :*
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawno temu zastanawiałam się nad przeczytaniem tej książki, ale koniec końców wyszło tak, że podarowałam siebie tę pozycję. Po przeczytaniu Twojej recenzji cieszę się, że dopuściłam sobie Dziesięć płytkich oddechów :>
    Pozdrawiam
    secretsofbooks.blogspot.co.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam kiedys kilka pierwszych rozdziałów, miałam zamaiar do niej wrócić ale jakoś jeszcze mi się nie udało.

    http://recenzjeparabatai.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Gdzieś już słyszałam o tej książce. Mimo to, chyba nie jest to raczej mój gust niestety, ale kto wie? Może kiedyś po nią sięgnę ;)


    Pozdrawiam,
    http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2016/03/miesiac-czytelnika.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam już sporo recenzji o tej książce. Jeśli będę miała okazję to na pewno ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytałam mnóstwo pozytywnych recenzji tej książki. Jestem zaskoczona. Z chęcią sama przeczytam żeby wyrobić sobie opinię.

    Zapraszam do siebie :)
    http://www.recenzjezpazurem.pl
    Diane Rose

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazwyczaj spotykałam się z dobrymi opiniami na temat tej książki, jednak jak widać nie jest aż tak kolorowo :) Pozdrawiam
    ksiazkowy-termit.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Od początku mnie nie ciągnęło do tej serii, słyszałam kilka podobnych do twojej opinii na jej temat. Twój tekst utwierdził mnie w przekonaniu, by trzymać się od niej z daleka. Nie ma nic bardziej irytującego niż słabe NA.

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja kupiłam w ciemno trzy tomy! :-O Mam nadzieję, że książka wywrze na mnie lepsze wrażenie, bo szkoda by było, żeby dwa kolejne tomy umarły na mojej półce zarośnięte kurzem ;-)
    Pozdrawiam!

    W krainie absurdu

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, bo miałam pewne oczekiwania co do tej historii. Raczej nie będę sobie zawracała głowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nareszcie osoba, której także ta książka nieprzypadła do gustu. Zgadzam się ze wszystkim, co napisałaś w tej recenzji. Kelcey- jedna z najgłupszych bohaterek literackich z jakimi miałam do czynienia. Mogę powiedzieć, że druga część ( o Livie ) jest tak samo naciągana i płytka, ale za to 3 część z tego cyklu ( jest o Cainie ) wypadła zdecydowanie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurcze, opis na prawdę przyciągał, a pozytywne opinie sypały się jak z rękawa! Miałam nawet ochotę na tę książkę, ale teraz zaczynam się głęboko zastanawiać, czy pakować się w tę serię...

    zaczarowana-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Ojej ale słaba ocena, a książka wydawała się taka fajna. W każdym bądź razie i tak się na nią nie skuszę. :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie jest to książka, którą jakoś bardzo chciałabym przeczytać, ale miałam ją w planach, bo mnóstwo osób chwaliło. Teraz z większą rezerwą podchodzę do tej historii, chociaż pewnie ją w końcu poznam.

    OdpowiedzUsuń
  20. I ja się zawiodłam na tej książce.. Mogło być pięknie, a wyszło jak zwykle.. :/

    OdpowiedzUsuń
  21. Opinie na temat tej książki są skrajne, dlatego sama jestem niezwykle ciekawa jak ja bym ją odebrała ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Mnie się książka bardzo podobała, ale była to jedna z pierwszych NA które przeczytałam, więc może nie miałam wielkiego porównania.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szkoda, że książka okazała się być tak dużym rozczarowaniem. Sama planuję po nią sięgnąć, ale mam nadzieję, że może mi przypadnie do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoda że książka Ci się nie podobała. Ja przy niej totalnie odleciałam. Byłam w innym świecie. Chyba po prostu trafiła w moje gusta.
    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń

Witaj drogi Czytelniku!
Każde Twoje słowo sprawi mi wiele radości, niezależnie czy są to słowa pochwały, krytyki, obietnica przeczytania recenzowanej książki w przyszłości - wszystko wywoła na mojej twarzy geekowaty uśmiech.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia